Lavoûte-Chilhac, mój powrót 23 lata później – Road Trip Voiture en France #10


Kiedy byłem mały, wygrałem kilka konkursów śpiewu i gry na keyboardzie elektronicznym w Wietnamie. Nagrody nie były ogromne, z wyjątkiem 1997 roku. Ten został zorganizowany przez Ambasadę Francji w Wietnamie, z okazji Szczytu Frankofonii w 1997 roku. Nagrodą w konkursie była miesięczna wycieczka do Francji.

Uwaga: ten wpis na blogu jest częścią „Road Trip we Francji” zrobionego w sierpniu 2020 roku. Aby przeczytać poprzednie części, kliknij tutaj: #1, #2, #3, #4, #5, #6, #7, #8 i #9

Część 1: Dziennik podróży
Część 2: Porady praktyczne

Część 1: Podróż

Oczywiście, wzięłam udział… i wygrałam! Było nas około 20 osób, w tym 6 nieletnich, które zostały wysłane do Francji na miesięczny urlop. To był mój drugi raz we Francji, miałem 12 lat i mówiłem trochę po francusku. Osoba z ambasady była odpowiedzialna za zaplanowanie całego wyjazdu, a nauczyciel języka francuskiego (Wietnamczyk) został wyznaczony do opieki nad 6 nieletnimi.

Spędziliśmy dwa tygodnie ucząc się francuskiego w szkole biznesu w La Rochelle, uczestniczyliśmy we Francofolies, odwiedziliśmy Futuroscope, po czym spędziliśmy tydzień w Owernii, a następnie tydzień w Paryżu. Ten wyjazd miał na mnie duży wpływ, ponieważ w końcu kupiłam mieszkanie z JB w La Rochelle (to był ogromny zbieg okoliczności, ale w życiu nie ma przypadków, prawda?)

Tak więc, podczas tego tygodnia w Owernii, pojechaliśmy do małej wioski Lavoûte-Chilhac. Po podróży spotkałam w ambasadzie osobę, która zaplanowała dla nas całą wycieczkę i zapytałam ją, jak znalazła tę wioskę w Owernii. Powiedziała mi, że to była wioska jej dzieciństwa.

Obiecałem sobie, że pewnego dnia tam wrócę. Ale kiedy otworzyłem, po latach, Google Maps, aby zlokalizować Lavoûte-Chilhac, byłem bardzo rozczarowany: zbyt daleko od wszystkiego, trzeba mieć samochód. Dlatego też, mimo że cztery lata później przeniosłam się z powrotem do Francji, powrót do tej wioski, którą tak bardzo pokochałam, zajął mi 23 lata.

W tym roku, ponownie otworzyłem mapę Francji, znalazłem Lavoûte-Chilhac, nadal „do odwiedzenia”. Patrząc na zdjęcia tej wioski, wróciły do mnie wspomnienia, miałam łzy w oczach. Tym razem musiałem tam pojechać. Stąd ta wielka wyprawa, tylko po to, żeby się tu dostać. Bez tej wioski z pewnością wyznaczylibyśmy inną trasę.

Jak to się stało, że po tylu latach zapamiętałem nazwę tej miejscowości? (co było dość skomplikowane do zapamiętania dla młodej wietnamskiej dziewczyny). Otóż stało się to dzięki kupionemu na wsi kubkowi na jajka. Na tym jajowatym kubku wygrawerowany był most wioski i nazwa. Ten kubek na jajko stał na moim biurku przez całe moje dzieciństwo, aby przypominać mi o pięknych wspomnieniach z tamtego lata 1997 roku.

Aby dotrzeć do Lavoûte-Chilhac, przejechaliśmy niedaleko od Langeac, wioski, którą również odwiedziłem, ale która nie pozostawiła po sobie niezapomnianej pamiątki.

Z drugiej strony, nigdy nie zapomnę tego pięknego mostu.

Trochę trudno było mi znaleźć dokładne lokalizacje. Pamiętam huśtawkę, na której spędzałam godziny z koleżankami, nad brzegiem rzeki. Za tą huśtawką znajdował się rodzaj szafki pełnej dziecięcych zabawek. JB i ja spędziliśmy sporo czasu na szukaniu huśtawki, ponieważ nie byłam pewna, po której stronie brzegu się znajduję.

Po poszukiwaniach wszędzie, huśtawka, niestety, rzeczywiście zniknęła. Bez huśtawki było mi bardzo trudno odnaleźć to miejsce, tylko ze wspomnieniami z dzieciństwa.

Na szczęście mój tata zeskanował wiele starych zdjęć i przesłał mi je kilka lat temu. Te zdjęcia są przechowywane na moim dysku i mogłem je łatwo odnaleźć i dopasować do wersji 2020.

1997
vs. 2020

Stamtąd bardzo łatwo było znaleźć mój stary hotel, który obecnie jest ratuszem. Pamiętam tę fasadę bardzo dobrze, bo jeden z Wietnamczyków, z braku pralni chemicznej we wsi, musiał prać swoje ubrania ręcznie i suszyć je na parapecie. Śmialiśmy się z niego, bo niszczył front hotelu. Było to okno po lewej stronie, na pierwszym piętrze, które widać na zdjęciu. Mój pokój znajdował się po drugiej stronie, z widokiem na most. Pewnej nocy, gdy wyglądałyśmy przez okno, razem z koleżankami zobaczyłyśmy, że huśtawka sama się porusza i za bardzo nas to przeraziło ahahah

Restauracja Le Prieuré, w której stołowaliśmy się wiele razy, nadal tam jest. Z wielkim wzruszeniem zjedliśmy tam z JB lunch. Całkowicie zmieniło się wnętrze, a także oczywiście menu.

Osoba z ambasady była w stanie zorganizować całą podróż z Wietnamu, dzwoniąc dookoła, aby zrobić rezerwacje. Potrafiła znaleźć nam niezwykłe zajęcia, które dziś już nie są oferowane w wiosce. Na przykład tutaj mogliśmy uczestniczyć w małych warsztatach płukania złota. Chodzi o to, aby wziąć kamienie z rzeki, usunąć duże kamienie, a następnie szukać złota. Kiedy tylko zobaczyłem coś błyszczącego, podniecałem się „proszę pana, proszę pana!!!” i za każdym razem było to coś bezwartościowego. W końcu znalazłam kamień, który wyglądał jak rubin, dał mi jakąś taśmę, żebym go przechowała (od tamtej pory pewnie go wyrzuciłam). Inna Wietnamka znalazła trochę złota, ale było ono cieńsze niż złoty liść i miało zaledwie 3 mm szerokości

poszukiwaczka złota w 1997 r
Wioska „rapidy” w 1997 r
Rwące rzeki” w 2020 r

Nauczyłem się też łowić ryby (bez złowienia czegokolwiek).

1997

Następnie przeżyliśmy nasz pierwszy spływ kajakowy w pobliżu wioski. Rzeka Allier opływa wioskę, tworząc zakole, a przepływając pod mostem, jest to naprawdę idealne miejsce na spływy kajakowe. Po stwierdzeniu, że nieźle radzimy sobie w kajakach (mały test 1h30 z instruktorem), poproszono nas, abyśmy następnego dnia wsadzili wszystkie nasze rzeczy do autobusu. Rzeczy zostały przewiezione do hotelu autobusem, podczas gdy my pokonaliśmy 28 km, głównie kajakiem, a na końcu rowerem. Ponieważ byłem najmniejszy, towarzyszył mi instruktor, który wykonywał całą robotę, a ja wiosłowałem symbolicznie z przodu.

Chciałem z JB zrobić tę trasę jeszcze raz, ale po konsultacji z prognozą pogody okazało się, że nie da się jej pogodzić z falą upałów.

zdjęcie zrobione w 1997 roku. Klub kajakowy nadal istnieje

Zrobiłam zdjęcia wioski i wrzuciłam je na Facebooka, aby Wietnamczycy z grupy mieli dostęp do zdjęć w wersji 2020. Bardzo ich to poruszyło i niektórzy z nich przysłali mi swoje zdjęcia zrobione w 1997 roku, mówiąc: „patrzcie, wieża jest wciąż taka sama” albo „nawet latarnia się nie zmieniła”. Myślę, że wzruszyło ich to tak samo jak mnie, że mogli przeżyć, nawet wirtualnie, tę piękną podróż.

Ogromne rozczarowanie, że mój hotel już nie istnieje, że huśtawka zniknęła… ale jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się dotrzymać obietnicy powrotu. Mam wielkie szczęście, że mogę przeżywać moje dzieciństwo wiele razy, pomiędzy zrelaksowaną atmosferą Hanoi z lat 90-tych, znalezioną na Kubie, a tą wioską prawie zamrożoną od lata 1997 roku, bardzo szczęśliwy i wdzięczny.

Reszta naszej przygody jest tutaj

Część 2: Praktyczne wskazówki

Przydatne linki

Budżet

  • Restauracja Le Prieuré : od 20 euro/osoba

, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *