Weekend w górach zimą (Czarnogóra): Durmitor, Zabljak, Kolasin


Po półtoramiesięcznym pobycie w Czarnogórze, po raz pierwszy zapuściliśmy się na północ kraju. Mieliśmy do czynienia z bardzo niebezpiecznymi drogami w pobliżu morza, więc bardzo wahamy się jechać w góry, w obawie, że zastaniemy oblodzone drogi w złym stanie. Mamy łańcuchy w bagażniku, ale nie mamy doświadczenia w ich używaniu. Postanawiamy spędzić w górach tylko 3 dni, żeby zobaczyć jak to będzie, i wrócić później w marcu, jeśli nam się spodoba.

Tak więc możemy cieszyć się pięknym widokiem słonecznej plaży z naszego Airbnb w Budvie o poranku, a kilka godzin później znaleźć się z 2 metrami śniegu po obu stronach drogi. To zaleta, gdy jest się w małym kraju o tak zróżnicowanych krajobrazach jak Czarnogóra.

Część 1: Dziennik podróży
Część 2: Porady praktyczne

Część 1: Podróż

Uwaga: zazwyczaj wynajmujemy mieszkanie na miesiąc, a następnie promieniujemy z naszej bazy. Nie zwracamy mieszkania za każdym razem, ponieważ wynajmując je na miesiąc z rzędu możemy zapłacić nawet do 50% zniżki. Tak więc, nawet jeśli płacimy podwójny czynsz za kilka dni, kiedy wyjeżdżamy na weekend, w końcu jesteśmy zwycięzcami i nie musimy dźwigać wszystkich naszych rzeczy za każdym razem.

Dzień 1: Budva – Zabljak

Pokazuję Wam wymarzony krajobraz widziany podczas przejazdu koło Cetinje (link Google Maps), w drodze na masyw Durmitoru.

Widząc tyle mgły, trochę obawiamy się chłodu w górach, ale mgła jest obecna tylko na niewielkim odcinku drogi. Nastąpi 30 minut pracy (ale my zawsze jeździmy dobrze, samochód jest brudny to wszystko), a potem zaczynamy być w chmurach, dosłownie.

Na bokach zaczyna pojawiać się śnieg. JB i ja zastanawiamy się, kiedy powinniśmy założyć łańcuchy śniegowe

Przed wyjazdem sprawdziliśmy na YouTube jak ustawić kanały i czy wypożyczalnia ustawiła dla nas 2 kanały.

Potem jedziemy, jedziemy… a droga mimo kilku metrów śniegu na poboczach pozostaje idealnie czysta. Jesteśmy zbyt szczęśliwi: w rzeczywistości nie będziemy potrzebować łańcuchów śniegowych.

Wcześniej nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy i wakacje w górach w ogóle nie były częścią naszych planów (JB w dzieciństwie dwa razy jeździł na nartach, Anh jeździł na nartach przez kilka godzin podczas team buildingu w swojej firmie. To w ogóle nie jest nasz świat). Kiedy w końcu udało nam się wyjechać na zagraniczną wycieczkę, zawsze wybieraliśmy słońce. Jest to więc nasz pierwszy wspólny „narciarski weekend”. Dlatego oboje jesteśmy bardzo podekscytowani, ale nie uspokojeni.

Myślę, że słusznie się martwimy, ponieważ czarnogórskie autostrady mają tylko dwa pasy. Do wyprzedzania, samochody nie wahają się wyprzedzać na środku zakrętu, bez żadnej widoczności, prawie zabraliśmy dwa samochody przed nami (w tym karetkę!!!), bo wyprzedzali i nie mieli jak zawrócić. JB, po półtoramiesięcznym pobycie w Czarnogórze, zbyt przyzwyczajony do niebezpiecznych zachowań czarnogórskich kierowców, nie jest już nawet w szoku, że może uniknąć wypadku na kilka centymetrów. Zazwyczaj bylibyśmy w traumie i zawrócilibyśmy, ze ściśniętym żołądkiem. ahahaha. Ale tym razem jest w porządku, kierowca JB bardzo szybko zapomniał o incydencie i znowu jedzie jak gdyby nigdy nic.

W pewnym momencie musimy czekać na odśnieżenie drogi, ponieważ zeszła mini lawina, przecinając drogę. Ale wydaje się, że są tu bardzo wydajni i mają duże zasoby. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem, bo nie sądziliśmy, że w tak małym kraju mogą tak dobrze zadbać o drogi.

Gdy zbliżamy się do Žabljaka, gdzie dziś jest nasz hotel, tylko główne drogi są czyste. Małe drogi są zasypane kilkumetrową warstwą śniegu. To takie zabawne, kiedy Google GPS mówi nam, żebyśmy skręcili w lewo, podczas gdy my znajdujemy się twarzą w twarz z 3 metrami śniegu. W jednym miejscu, śnieg jest całkowicie czysty, pozwalając nam zobaczyć uroczą restaurację : Izvor (link Google Maps)

Ta restauracja ma widok na ośrodek narciarski, nawet jeśli jesteś zbyt daleko, aby zobaczyć wyciągi krzesełkowe i stoki.

Jest tu wiele tradycyjnych dań, w tym gotowana jagnięcina, którą uważam za szczególnie smaczną za jedyne 8,5€. Kebab JB (po prawej) to po prostu grillowane mięso, nic więcej. Płacimy 18,5€ za dwie osoby, napoje wliczone w cenę. Płatność kartą akceptowana. Bardzo dobry adres!

Ośrodek narciarski Savin Kuk

Od restauracji idziemy niebieską ścieżką, która jest wyraźna, ponieważ część szarej ścieżki jest pokryta śniegiem.

Jak tylko wjedzie się na mniejsze drogi (białe na Google Maps), jakość spada: jest więcej dziur, jedna strona drogi jest w połowie odśnieżona, więc samochody mijają się z pewnym trudem, ale nie jest to niemożliwe. Trzeba jechać powoli, to wszystko.

Udało nam się znaleźć miejsce na głównym parkingu, ale widzieliśmy wiele samochodów parkujących wzdłuż drogi. Myślę, że nawet w ciągu tygodnia, jeśli chcesz dostać miejsce parkingowe, musisz przyjechać wcześniej. Jeśli przyjdziesz około 15:00, tak jak my, jest miejsce, ale słońce dość szybko zachodzi za góry i szybko robi się zimno. Oto mapa ośrodka narciarskiego. Myślę, że to mój ulubiony. Jest niewielki, ale dobrze wyposażony: 2 dwuosobowe wyciągi krzesełkowe, 1 wyciąg orczykowy i oddzielna trasa dla początkujących. Bardzo podoba mi się ta konfiguracja, ponieważ pozwala uniknąć przebywania na tym samym stoku, na którym doświadczeni ludzie zjeżdżają z pełną prędkością, podczas gdy ty uczysz się jeździć na nartach.

Myślę, że tutejszy niebieski tor jest odpowiednikiem zielonego we Francji. Ale czerwony wygląda na czerwony, a czarny przyprawia mnie o zawrót głowy od samego patrzenia na niego.

Poniżej podajemy ceny karnetów. Jednodniowy karnet kosztuje 10€, podczas gdy we Francji średnio 25€, jeśli się nie mylę. Co więcej, hotele w okolicy są bardzo przystępne cenowo, bez problemu można znaleźć kilka w szczycie sezonu, już od 30€ za noc. Są tu nawet domki z prywatnym jacuzzi i sauną. Samochód, który wynajmujemy w Tivat, kosztuje nas 15€/dzień. Myślę, że Czarnogóra jest bez wątpienia tanim miejscem do uprawiania sportów zimowych.

Wiem, że ośrodki narciarskie są zamknięte we Francji. Jeśli jesteś zbyt zazdrosny i jeśli to Cię pocieszy, to w Czarnogórze w ogóle nie jeździliśmy na nartach, bo ja nie umiem jeździć, a JB nie jeździł od około 15 lat i ma obawy przed powrotem (podczas ostatniego urlopu narciarskiego mocno uszkodził sobie kolano). Więc nie znienawidź nas!

Aktualizacja: wróciliśmy 3 tygodnie później na narty. Możesz być zazdrosny, ale jeszcze nas nie znienawidziłeś!

Płacimy po 5€ (w obie strony) za przejazd wyciągiem krzesełkowym tylko po to, żeby popatrzeć na widoki. Akceptowana jest płatność kartą.

Dla początkujących narciarzy fajne jest to, że w połowie trasy można się zatrzymać i zjechać trasą nr 3. Postój jest jednak bardzo szybki, więc jak tylko zobaczysz chatkę po prawej stronie, przygotuj się do zejścia. Widać, że dzieci jeżdżą na nartach same i radzą sobie bardzo dobrze. Muszą mieszkać w okolicy i znać te góry na wylot

Kiedy dojdziesz do końca, musisz zejść z wyciągu, a następnie zawrócić z wyciągiem po drugiej stronie. Jest to trochę skomplikowane do wytłumaczenia, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże i powie, co robić. Tutaj, mimo że jestem bez nart, osoba wzięła mnie za rękę, żebym mogła bezpiecznie zjechać (bo pierwszy raz w życiu jadę wyciągiem krzesełkowym, tak). Bardzo się bałam, że źle zejdę, a potem, że wbije mi się wyciąg w tyłek i skończę z twarzą w śniegu, ale ten człowiek bardzo mi pomógł.

Wy, którzy jesteście bardziej przyzwyczajeni do tego niż ja, prawdopodobnie zapomnieliście, jakie to uczucie, kiedy bierzecie go po raz pierwszy. Byłam naprawdę przerażona, widząc tyle pustki pod stopami. Przebywanie w tak otwartej strukturze, na tak dużej wysokości i przy tak silnym wietrze robi na mnie ogromne wrażenie

Dziś drugi wyciąg krzesełkowy jest nieczynny, bo widać ślad po dużej lawinie. Po raz pierwszy widzę, jak wygląda lawina. JB, podczas swojego kursu na Mont Blanc, widział już prawdziwą lawinę, ale na przeciwległej górze. Nie wiem czy widać na tym zdjęciu drugi wyciąg krzesełkowy, ale wygląda na to, że nadal jedzie bardzo, bardzo wysoko. Widok z tej drugiej kolejki linowej musi zapierać dech w piersiach.

Jesteśmy tacy szczęśliwi! Pogoda jest piękna, a widok czysty. Wy, którzy umiecie jeździć na nartach, macie to szczęście, że co roku możecie oglądać te piękne krajobrazy.

Podróżujemy z ubraniami na 4 pory roku, więc mamy wystarczająco dużo, aby chronić nas przed zimnem. Jednak przebywanie tutaj bez ruchu przez długie minuty wystarczy, by zamrozić mi ręce. Cieszcie się tymi zdjęciami, bo walczyłem z zimnem, żeby je zrobić (przy -2°C)

Czy widzisz las po lewej stronie? Cóż, można ją przekroczyć na rakietach śnieżnych do Lac Noir. To jest 6,7km spacer, 2 godziny. Możesz to zrobić sam lub w towarzystwie. Oto znak, który podsumowuje tę wędrówkę:

W dole szlaku jest restauracja i kawiarnia, ale gdy słońce jest już za szczytem, nagle robi się zimno

Na szczycie widzimy przybywającą parę z nartami na nogach. Dziewczyna nie może wstać i opuścić terenu wyciągu krzesełkowego. Mówi mi, że to jej pierwszy dzień na nartach. W końcu musi zjechać wyciągiem krzesełkowym z powrotem na dół (bo jedyny stok, z którego można zjechać to stok czerwony).

Aktualizacja: JB sam zszedł z tego czerwonego biegu. Upadł i ślizgał się non stop przez 50 metrów, więc trzeba mieć dobry poziom. Nieodpowiedzialne jest zabieranie kogoś na czerwoną trasę w pierwszym dniu jazdy na nartach

Ta historia przywołuje bardzo złe wspomnienia: moja pierwsza lekcja jazdy na nartach, podczas teambuildingu. Nasz ówczesny szef był na tyle uprzejmy, że zapłacił za lekcje jazdy na nartach dla moich dwóch początkujących kolegów i dla mnie. Niestety, spotkaliśmy niesympatycznego (i kiepskiego) instruktora. Nie dość, że nie nauczył mnie podstaw, to jeszcze po 45 minutach lekcji wjechaliśmy kolejką linową na szczyt. Wciąż wbiegałem na czarny zjazd, krzyczeli na mnie inni narciarze, którzy biegli jak szaleni, i nie miałem wyboru, musiałem pozwolić sobie na upadek

Potem, gdy zajęcia się skończyły, zostawił nas na szczycie stoku, a ja musiałem nieść moje super ciężkie narty, płacząc, do kolejki linowej i w dół. Miałem straszne doświadczenie z jazdą na nartach i myślałem, że jestem zbyt głupi, by to zrozumieć. Zwłaszcza, że moi koledzy, którzy mieli tego samego instruktora, od pierwszego dnia zjeżdżali po zielonym stoku jak zawodowcy. Kiedy się dowiedziałem, mój stary szef zaproponował mi kolejny kurs, ale odmówiłem, myśląc, że jestem za słaby na narty. Później dowiedziałam się, że ten ośrodek ma podciąganie i stok tylko dla frajerów, ale instruktor nas tam nie zabrał.

Žabljak

Wracamy do naszego hotelu, który jest tylko 10 minut drogi stąd.

Pokazuję, jak wygląda centrum Žabljaka, najwyżej położonego miasta w Europie Południowo-Wschodniej i bramy do Parku Narodowego Durmitor. Przy kilkumetrowej warstwie śniegu po obu stronach drogi, trudno jest dostrzec otwarte i zamknięte sklepy. Przed pensjonatami, obok ton śniegu, znajduje się tylko jedno lub dwa miejsca parkingowe całkowicie wolne. To robi wrażenie. Na niektórych drogach leży dwucentymetrowa warstwa śniegu i lodu, ale nikt nie zakłada łańcuchów, więc jedziemy powoli, omijając samochody na poboczu.

Recepcjonista naszego hotelu jest zbyt szczęśliwy, aby nas zobaczyć, bo to było zbyt długo, odkąd widział zagranicznych turystów (dobrze, nieregionalnych cudzoziemców, wydaje się, że są rosyjscy i albańscy goście) i oferuje nam upgrade bezpośrednio, z widokiem na góry i małe schroniska. Jest to apartament z małym aneksem kuchennym do przygotowania śniadania, oraz sauną do sprywatyzowania (w cenie) ze względu na Covid.

Gorąco polecam ten hotel, ponieważ nie tylko byliśmy traktowani bardzo dobrze (mały deser oferowany w room service bez pytania o nic), recepcjonista mówi doskonale po angielsku (to rzadkość), a restauracja jest zbyt dobra i nie drogie (jest to jeden z najbardziej znanych w mieście). Nie wspominając o bliskości ośrodka narciarskiego i czarnego jeziora.

Hotel SOA (link do rezerwacji), 68€ za pokój dwuosobowy, dostęp do sauny i śniadanie wliczone w cenę. Policz sobie 20€ za kolację dla dwóch osób, jeden z najlepszych stolików w mieście

Wifi jest całkiem dobre, ale nie wyjątkowe. Jeśli chcesz pracować stąd, lepiej polegaj na swoim 4G (które jest bardzo tanie w Czarnogórze), JB wspomniał o tym tutaj.

Ciesz się widokiem z naszego balkonu!

Wychodząc z hotelu, JB poślizgnął się na kafelkach i prawie się rozsypał. Cudem przeszedłem tuż obok niego i udało mi się go złapać, nie poślizgnąwszy się na szczęście. Widać, że buty trailowe nie są w ogóle przystosowane do życia w górach.

Dzień 2

Czarne Jezioro – Crno Jezero

W okolicy znajduje się 18 jezior polodowcowych, ale największe jest Jezioro Czarne, które zimą jest zamarznięte. Leży na wysokości 1417 metrów i jest tak nazwana, ponieważ jej wody odbijają się od gęstych drzew, tworząc wrażenie ciemnej wody, podczas gdy w rzeczywistości woda jest szmaragdowa (w lecie)

Z naszego hotelu możemy dojść pieszo lub dojechać na parking przy Black Lake. Oczywiście wybrałam samochód, bo widziałam wielu pieszych, którzy zmagali się z nieodpowiednimi butami. Parking kosztuje 2€, a wstęp 3€/osoba (ponieważ jest to część parku narodowego Durmitor). Nie jestem pewien, czy miejscowi płacą, ale hej. Płatność tylko gotówką.

Po zaparkowaniu samochodu, musimy przejść 750m po ubitym śniegu, pośród drzew. W naszych butach trailowych nie ślizgamy się (za bardzo), ale nie jesteśmy też w 100% pewni. Przypomina mi to mój roczny staż w Norwegii. Wszyscy mówili mi, że każdy obcokrajowiec przybywający do Norwegii kończy ze złamaną nogą lub ręką w ciągu pierwszego roku pobytu w Norwegii, ale ja byłem zbyt biedny, aby pozwolić sobie na taki wypadek, powiedziałem im „nie ja!” i przyjąłem „chód pingwina”, bardzo skuteczny, aby przeciwdziałać upadkom, i to też działało!

A tu jest jezioro, całkowicie zamarznięte, po którym możemy chodzić bez obaw. Podziwiamy w oddali szczyt Ours (2288m).

W restauracji każdy z nas napił się gorącej czekolady (2,5€). Widok jest wysublimowany, zwłaszcza przy tej pięknej pogodzie

Wypożyczają również sanki za 5€ (bez limitu czasowego). Szkoda byłoby to przegapić. Zjeżdżamy więc na sankach z małej górki na uboczu. Muszę być tak kiepska w sporcie, że nawet po zjeździe na sankach wszystko mnie boli. Ahahaah. Dzieciaki przyjeżdżają tu na tradycyjnych drewnianych sankach, jest tyle zabawy, że człowiek uśmiecha się po same uszy.

Pokazuję zdjęcie zrobione latem, aby pokazać strukturę jeziora. JB chciał iść do zwężenia, aby dostać się do drugiej części jeziora, ale pewien pan powiedział mu, że może skończyć przemoczony (i zamarznięty)

źródło zdjęć: Lonely Planet

Latem może być ciekawie wybrać się nad jezioro Piva, sztucznie utworzone podczas budowy tamy, i popływać na małej plaży w Pluzine, ale oznacza to przejazd drogą P14, jedną z najniebezpieczniejszych (bo wąskich) dróg w Czarnogórze. Latem chętnie je biorę, ale zimą się nie odważę.

Javorovaca

Samochodem dojeżdżamy do drugiego ośrodka narciarskiego w Žabljaku. Na parkingu prawie nie ma samochodów. Ten ośrodek jest znacznie mniejszy i ma chyba tylko jeden wyciąg. Dziś wyciąg nie działa, a instruktor udziela dzieciom lekcji jazdy na nartach. Myślę, że ten ośrodek jest dla mnie. ahahah. Aktualizacja: t-bar nadal nie działa, kiedy wróciliśmy pod koniec lutego.

Restauracja ta oferuje również pokoje z niepełnym wyżywieniem, u podnóża szlaku. Musisz wysłać prośbę o rezerwację bezpośrednio na ich stronie internetowej (nie znam stawek). Na miejscu można też wypożyczyć narty (liczą sobie 10€/dzień maksymalnie w Czarnogórze).

Czytałem w sieci, że z centrum miasta kursują busy do obu ośrodków narciarskich, ale nie wiem jak to jest zorganizowane i jak szybko. W ciągu tygodnia można znaleźć miejsce parkingowe, ale nie wiem jak to działa w weekendy, lepiej przyjechać przed 10 rano lub po 15.

Most Đurđevića Tara

Wchodzimy na ten wspaniały most, aby mieć widok na kanion Tary, drugi najgłębszy kanion na świecie, po Kolorado (o ścianach sięgających niekiedy 1300 m wysokości). W lecie nie brakuje atrakcji: rafting, pływanie, spływy kajakowe, ziplining..

Ten słynny most jest wykonany z betonu, ale to nie przeszkadza mu być bardzo ładnym. Historia mostu jest dość smutna, jak podaje Wikipedia: „Duża część Czarnogóry, w tym kanion Tary, została zajęta przez włoskie siły zbrojne po niemieckiej inwazji na Jugosławię w kwietniu 1941 roku. Ponieważ górzysty teren nadaje się do walki partyzanckiej, w okolicy dochodzi do powstania pod wodzą partyzantów. Włosi przejęli kontrolę nad mostem Tara podczas ofensywy w 1942 roku. Jugosłowiański partyzant wysadził centralny łuk przy pomocy jednego z inżynierów mostu, Lazara Jaukovicia. Atak ten odciął jedyne możliwe przejście przez kanion Tary i spowolnił natarcie Włochów. Jaukovic został jednak schwytany i stracony. O jego bohaterskim czynie przypomina tablica pamiątkowa umieszczona na nowym moście.”

Towarzyszy nam bardzo uroczy piesek, który pokazuje mi swoją piłkę, abym się z nim pobawiła. Idzie za nami do połowy mostu, ale nie ma odwagi iść dalej. W pobliżu pomnika znajduje się stoisko z miodem, za 5€ dostaje się pyszny miód i na pewno ekologiczny, bardzo mi się podoba!

Sceneria widziana z mostu jest niesamowita. Nie wahaj się chodzić po moście, jest tam trochę miejsca dla pieszych i ruch jest bardzo mały.

Woda jest naprawdę niebieska, jak na zdjęciach. To jest takie pociągające! Na końcu mostu znajduje się kawiarnia z ładnym tarasem, bardzo dobrze notowana.

Jeśli wybierzesz się drogą wzdłuż kanionu, jest tam kilka punktów widokowych, gdzie możesz zobaczyć wodę z bliska. Na pewno są miejsca, gdzie można zejść dalej i się wykąpać, ale ponieważ zimą nas to nie dotyczy, nie szukaliśmy.

Ten punkt widokowy jest piękny. Można go znaleźć na Google Maps: 42.95654, 19.57608

Jedziemy non-stop do Mojkovac, gdzie spędzimy noc

Mojkovac nie jest niczym szczególnym, ale jest skrzyżowaniem parków Durmitor i Biogradska Gora. Hotel Serdar (link do rezerwacji) kosztuje tylko 29,5€ (pokój dwuosobowy), a ich restauracja serwuje bardzo obfite tradycyjne dania za niską cenę. Gulasz wołowy jest bardzo podobny do francuskiego boeuf bourguignon. Czarnogórski chleb jest przepyszny. Posiłek kosztował nas 19,2€ za dwie osoby, z napojami i (jednym) deserem.

Dzień 3

To jest ten wielki dzień! Po blefie ze strony obiektów narciarskich, decydujemy się pojechać do Kolasina, który ma dwa ogromne ośrodki narci arskie, aby sprawdzić, czy możemy wypożyczyć sprzęt narciarski na nasz pobyt pod koniec lutego. Zatrzymujemy się przypadkowo w wypożyczalni nart (jest ich tu wiele), a ceny są bardzo interesujące:

  • Wypożyczenie nart/obuwia/biegunów: 10 € /dzień, 8 € /dzień przy wypożyczeniu na tydzień
  • Wypożyczenie odzieży narciarskiej: 8 € / dzień, 6 € / dzień przy wypożyczeniu na tydzień
  • Wypożyczenie kasku: 3 € / dzień
  • Wypożyczenie gogli : 2 € / dzień
  • Lekcje narciarskie: 25 € za 45 minut lekcji

W zasadzie będzie nas to kosztować 20 € / dzień + skipass, jeśli przyjedziemy bez sprzętu.

Jeśli mamy przynajmniej ubrania i okulary, wypożyczenie nart będzie nas kosztować 10 € / dzień i 15 € / dzień za karnet = 25 € / dzień maksymalnie. Bardzo ciekawe stawki w porównaniu z Francją.

Po zastanowieniu JB uważa, że taniej dla jego matki będzie wysłać mu ubrania górskie DHL-em (a następnie odesłać je do Francji), niż wypożyczać ubrania i sprzęt na dzień. Jeśli chodzi o mnie, to ponieważ nie mam nic, kupię ubranie na miejscu.

W Kolasinie znajdują się 2 stacje: 1450 i 1600.

Kolasin 1450

1450 jest dużo większy od 1600, ale ponieważ 1600 jest nowszy (otwarcie w 2019), wszyscy tam biegają. Parking jest malutki (starczy może na 20 samochodów), więc samochody parkują wzdłuż drogi. Ale są tam policjanci, którzy pokazują nam, gdzie mamy parkować, co znacznie ułatwia sprawę. Zawsze zostawiają puste zakręty, więc dwa samochody mogą się minąć.

Oto mapa ośrodka 1450. Niestety, ponieważ nie wiedzieliśmy, nie zatrzymaliśmy się tam. Szczerze myślę, że ten ośrodek jest bardziej przystosowany dla początkujących, takich jak ja, nawet jeśli nadal jest ogromny w porównaniu do tego, który widzieliśmy w Durmitorze. Jest też stok przeznaczony tylko dla dzieci i manekinów. Kolejny stok, bardzo szeroki, dla początkujących, ale dzielony z tymi, którzy zjechali właśnie czerwonym stokiem (bardzo przeciętnym). W każdym razie, dzięki dwóm potężnym wyciągom krzesełkowym (oba działają w tej chwili), dostajesz to, za co płacisz.

Pokazuję kilka zdjęć zrobionych z drugiego ośrodka. Stoki Kolasina 1450 widać z bardzo daleka.

Samochody parkują wzdłuż drogi na odcinku kilku kilometrów. A szkoda, bo policja nie pozwala ludziom zostawiać nart wysoko, a później parkować nisko (droga jest za wąska). Więc ludzie znajdują się niosąc swój super ciężki sprzęt przez milę lub więcej, zwłaszcza jeśli przybyli zbyt późno. Zawsze znajdą się dupki, które zaparkują jak tylko mogą i zablokują wyjazd dla 3-4 samochodów. Po prostu zostawiają numer telefonu na przedniej szybie, aby osoby, które muszą wyjechać, mogły do nich zadzwonić. Z ich powodu na wszelki wypadek nie może przejechać nawet karetka pogotowia.

Kolasin 1600

Oto mapa Kolasina 1600, gdzie wjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym. Jest tu tylko jeden wyciąg krzesełkowy i malutki stok dla manekinów (którego na mapie nie widać zbyt dobrze).

Opłaty za wyciągi są bardzo przystępne: 15€/dzień i 5€ za wjazd na górę, jeśli nie jeździsz na nartach. Niezależnie od kraju, narciarstwo jest drogim sportem. 15€ odpowiada dwóm obiadom w restauracji w Czarnogórze.

Wydaje mi się, że można tu tanio przechowywać narty. Można je również wypożyczyć, ale niektórzy narzekają na złą jakość nart (nie mogę potwierdzić).

Jest dużo ludzi (to weekend). Ponieważ stacja ta znajduje się blisko stolicy Podgoricy i niedaleko granicy z Albanią, jest bardzo ruchliwa. Wydaje się, że istnieje problem z Albańczykami, ponieważ czytałem w kilku komentarzach w Google, że Albańczykom odmawia się obsługi, odmawia się wynajmu pokoi tylko dlatego, że są Albańczykami. Nie wiem skąd ten rasizm, ale to smutne.

Nie jestem w znajomym otoczeniu, nie jestem przygotowany do chodzenia po śniegu, a doświadczeni narciarze pędzą obok mnie, wywołując u mnie strach całego życia. Brak rozwagi i uprzejmości, zwłaszcza w trudnym dla mnie środowisku, zawsze mnie denerwuje, dlatego w ogóle nie lubię tego kurortu, bo ludzie ciągle na siebie nadeptują. Dziś stoki nie są pełne, korki tworzą się głównie przed wyciągiem krzesełkowym. Czas oczekiwania jest jednak dość szybki: około 15 minut.

Na jeden wyciąg przypadają 4 miejsca i mimo przestrzegania zasad sanitarnych, ludzie bez zastanowienia dzielą się wyciągiem z obcymi. Tylko my nosimy maskę. Lepiej rozumiem, dlaczego ośrodki narciarskie są zamykane we Francji, bo nie są w stanie czekać 3 sekundy na następny wyciąg.

Wyciągi krzesełkowe są tu bardziej zaawansowane technologicznie niż w Durmitorze. Dobrze zwalniają pod koniec. Nie potrzebowałem nawet pomocy przy schodzeniu.

Widok zapiera dech w piersiach, można stąd zobaczyć dziesiątki szczytów. Jednak tuż obok znajdują się 2 czarne i 2 czerwone zjazdy, przeraża mnie widok prawie pionowych zboczy.

JB podchodzi do szczytu. Jest za stromo, wieje wiatr i boję się, że nie dam rady zejść, więc pozwalam mu wejść samemu, a sama bawię się w fotografa turystów na dole.

JB podąża do ostatnich śladów, ale nie ma odwagi iść dalej, bo też się boi. Nie dowiemy się co jest za tą linią śniegu 😀 Ale moim zdaniem jest pusta ^^.

W dolnej części ośrodka znajduje się malutki szlak dla straceńców. Ludzie wieszają się na linie, która ich wciąga, a potem zjeżdżają bez kijków. Zbocze jest tak małe, że widziałem jak pewna pani upadła twarzą w śnieg, z całkowitą obojętnością. Jestem naprawdę straumatyzowany przez ten ośrodek narciarski.

Nie mówiąc już o zatłoczonej restauracji w środku Covid…

Po tym traumatycznym poranku JB i ja decydujemy, że w ciągu tygodnia będziemy brać lekcje w małym, spokojnym wiejskim kurorcie Durmitor. Kiedy JB i ja opanujemy już w pełni stoki na naszym poziomie, możemy wrócić do Kolasina, do sąsiedniego ośrodka 1450, który ma więcej stoków dla początkujących i mniejszą wysokość. Mnie będzie musiał towarzyszyć instruktor, bo nie czuję się komfortowo będąc sama, ale JB po 2-3 godzinach lekcji powinien znaleźć swój poziom i poradzić sobie sam.

Restauracja Savardak

JB znajduje w pobliżu Savardak zbyt miłą restaurację w kształcie chatki. Z zewnątrz chata nie wygląda na dużą, ale w środku znajduje się 5 stolików dla 4 osób i grzejnik na środku.

Decydujemy się na Kacamak, nie wiedząc tak naprawdę co to jest. 16 € za dwie osoby i jest pyszne! To trochę jak ziemniaczana zapiekanka, z czarnogórskim serem, niezbyt mocnym.

I testujemy po raz pierwszy ich kwaśne mleko, mleko fermentowane, tradycyjny jogurt o smaku dla mnie zdecydowanie za mocnym. Ale i tak staram się je jeść, bo są świetne dla skóry i flory jelitowej (dużo probiotyków). Posiłek kosztował nas 20€ za dwie osoby, napoje wliczone w cenę. Bardzo dobra oferta, polecam! Płatność kartą akceptowana.

JB pokazuje mi szczeniaki, które chowają się pod chatą. Mają 5 lat i są zbyt słodkie. Są bardzo ciekawi, ale nie mają odwagi do mnie podejść. Jeden z nich ciągle gryzie inne szczeniaki, a nawet buty JB, muszą mu już rosnąć zęby. Koty i psy w Czarnogórze są urocze i przeważnie przytulne. Niestety, wścieklizna nie została jeszcze zwalczona w kraju, więc unikaj dotykania zwierząt poza obszarami turystycznymi.

Klasztor Moraca

Widząc zdjęcia tego klasztoru, nie rozumiem, dlaczego wszyscy tam pędzą. Ale na miejscu, mimo hałasu autostrady z boku, jestem oczarowana wodospadem i szumem wody, niesionej w kierunku klasztoru. Jedyne czego brakuje to młyn wodny.

Główny kościół jest piękny. Wnętrze pokryte jest obrazami tego typu. Piękna jest też kaplica na tyłach kościoła, z kopułą w stylu włoskim. Zwiedzanie kosztuje 2€/osoba. I znowu, ta cena wydaje się dotyczyć tylko turystów, ale warto. Należy pamiętać, że zdjęcia i filmy nie są dozwolone wewnątrz, aby zachować rysunki, ponieważ, jak widać na rysunkach na zewnątrz, słońce niszczy je bardzo szybko. Na prawo od głównego wejścia znajduje się jeszcze jeden mały pokój z pięknymi rysunkami, nie przegapcie go!

Ogród, którym opiekują się siostry zakonne, musi być bardzo ładny latem. Są tam dwa urocze pieski i kociaki, które czepiają się pni drzew, goniąc się nawzajem.

Zapraszamy na plac zabaw, aby zobaczyć ten urokliwy stary most. Nie mam pojęcia, jak zejść na dół. Woda w kanionie Morača jest taka niebieska!

W drodze powrotnej zadziwia nas ten wymarzony krajobraz (link Google Maps).

Sama droga jest wyczynem inżynieryjnym, omijającym kanion, z wieloma tunelami, mostami łączącymi góry. W pewnym momencie widać kanion, bardzo głęboki, i pionowe ściany skalne. W tym kierunku (Moraca => Budva) nie ma możliwości zatrzymania się na ustawionych punktach widokowych, ale jadąc w drugą stronę można zatrzymać się, by podziwiać senne widoki. Wyprzedzanie jest tu bardzo trudne, gdyż co 100 metrów są zakręty. Widzieliśmy samochody wyprzedzające na zakrętach i za każdym razem dostawaliśmy zawału serca.

Jest tam ogromny most w budowie, będzie bardzo piękny i imponujący, kiedy zostanie ukończony. Nowa autostrada pozwoli na dotarcie z Podgoricy (stolicy) do ośrodków narciarskich w zaledwie 30 minut (i 45 minut z lotniska). Istnieje projekt kosztujący miliardy euro, polegający na budowie 224 km tras narciarskich, 52 wyciągów i kilku hoteli (1600 pokoi) u podnóża stoków. Naprawdę uważam, że najpierw powinni pomyśleć o poszerzeniu parkingów.

Aby zakończyć ten dziennik podróży w pięknie, oto zdjęcie małego Rosalie, mojego kota, który wciąż jest w Paryżu, ciepły i śpi na swoich wielu kocach, jak lubi.

Ciąg dalszy naszej przygody w Czarnogórze, to tutaj

Część 2: Praktyczne wskazówki

Porady

  • Mieliśmy kilka dróg z robotami drogowymi, kiedy jechaliśmy bezpośrednio z Budvy do Durmitoru, ale te drogi nie są niebezpieczne, trzeba tylko zwolnić i jechać na przemian.
  • Zgodnie z Google Maps, żółte drogi na mapie są czyste i w doskonałym stanie. Nie wszystkie białe drogi są czyste, więc jeśli Twój hotel nie znajduje się w centrum miasta, skontaktuj się z nim przed przyjazdem, aby dowiedzieć się, jaką trasę najlepiej wybrać w zimie.
  • Te drogi nie powinny być problemem w lecie. Zaleca się wynajęcie małego, ale mocnego samochodu, takiego jak nasza Skoda Rapid, ponieważ drogi są tylko dwupasmowe, a niektóre odcinki są dość strome i wymagają, aby samochód nie zjeżdżał do tyłu
  • Dla własnego bezpieczeństwa kup kartę SIM z kredytem telefonicznym, aby móc dzwonić w Czarnogórze. JB pokazuje , którą firmę i jaką kartę kupić tutaj
  • Jeśli przyjeżdżacie na narty, to niekoniecznie warto przyjeżdżać z nartami, bo można je tu tanio wypożyczyć. Z drugiej strony, przyjedźcie z ubraniami, okularami, rękawiczkami… bo w Durmitorze te rzeczy trudniej wypożyczyć niż w Kolasinie.
  • Przyjdź z gotówką, ponieważ niektóre miejsca nie akceptują płatności kartą. Uważaj, Czarnogóra nie należy do strefy euro, więc płatności kartą będą wiązały się z opłatami (nawet jeśli płacisz w euro). Tutajmożesz wybrać bezpłatną kartę międzynarodową.

Budżet

Razem: 315,7€ za 3 dni, 2 noce dla 2 osób, wszystko wliczone w cenę

  • Transport: wynajem samochodu 15€/dzień z Hertz Tivat (porównaj oferty wynajmu, aby znaleźć najtańszy z Rentacar tutaj)
  • Benzyna: 40€ za 3 dni
  • Zakwaterowanie:
    • Hotel SOA w Zabljaku (link do rezerwacji), 68€ za pokój dwuosobowy, dostęp do sauny i śniadanie wliczone w cenę. Odlicz 20€ za kolację dla dwóch osób
    • Hotel Serdar w Mojkovac (link do rezerwacji): 29,5 euro za pokój dwuosobowy
  • Restauracje: dla dwóch osób, napoje wliczone w cenę
    • w Zabljaku, w restauracji Izvor: 18,5 euro
    • w hotelu SOA w Zabljaku: 28,5 euro
    • w kawiarni nad Czarnym Jeziorem: 5€
    • w restauracji hotelu Sedar: 19,2
    • w restauracji Savardak koło Kolasina: 20€
  • Odwiedziny:
    • Wyciąg krzesełkowy do Savin Kuk: 5€/osoba
    • Wizyta nad czarnym jeziorem: 3€/osoba + 2€ opłata parkingowa
    • Wyciąg krzesełkowy na Kolasin 1600: 5€/osoba
    • Wizyta w klasztorze: 2€/osoba

Jeśli wolicie płacić za wycieczki, możecie sprawdzić, jakie atrakcje w Czarnogórze oferują Civitatis (link) i Viator (link, firma Tripadvisor).

Wszystkie adresy i miejsca wymienione w tym artykule znajdują się na naszych spersonalizowanych Mapach Google. Możesz uzyskać do niego bezpłatny dostęp klikając tutaj

, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *