Burza, deszcz, ograniczenia w podróżowaniu sprawiły, że od nowego roku prawie nic nie odwiedziliśmy. Kiedy więc JB widzi, że wychodzi słońce, od razu przygotowujemy po małej torbie, by wyruszyć w podróż.
Część 1: Dziennik podróży
Część 2: Porady praktyczne
Część 1: Podróż
Dzień 1
Z ograniczeniami w podróżowaniu między regionami zniesionymi od 12 stycznia, możemy teraz wybrać się na długi weekend przecinający Czarnogórę, zamiast krążyć wokół Kotoru, jak to miało miejsce wcześniej. Ścisłe restrykcje były sposobem na ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa podczas katolickich świąt Bożego Narodzenia, Nowego Roku i prawosławnych świąt Bożego Narodzenia. Można też ponownie skorzystać z sauny i spa w hotelach.
Nasz pierwszy przystanek to jedyna w kraju tajska restauracja w Budvie(Taste of Asia). Kilka tygodni temu zabrakło im składników ze względu na Brexit, ale dzisiaj zupa tom yum wróciła, jest bardziej ocierająca się o język niż trzeba, ale dobrze jest zjeść coś innego niż zwykłe stare dania, które gotowaliśmy przez ostatnie kilka tygodni.
Drugi przystanek, ale już robi się ciemno: jezioro Shkodra (lub Skadarsko) położone pomiędzy Albanią a Czarnogórą. Biała linia oznacza granicę między tymi dwoma krajami. Wygląda na to, że jest jak okiem sięgnąć, ale i tak jest małe w porównaniu z jeziorem Titicaca , które uwielbiamy. Jednak ze swoimi 40 km długości i 20 km szerokości jest największym jeziorem na Bałkanach. Część czarnogórska wydaje się być ciekawsza, bo jest tam nie tylko jezioro, ale i meandry, rzeki. (podczas gdy po stronie albańskiej znajduje się tylko jezioro).
W przeciwieństwie do ujścia Kotoru, nie ma tu drogi wzdłuż wody, więc nie korzystamy z niej zbytnio. Po prostu przejeżdżamy przez most koło Virpazaru, ale samochody jadą 80km/h, więc możemy zatrzymać się tylko na poboczu, przed i za mostem, żeby rzucić okiem. Zaraz za mostem znajduje się restauracja (w tej chwili zamknięta) z tarasem z widokiem na jezioro, latem musi być pięknie. Na środku mostu znajduje się stary fort (obecnie niedostępny)
Z zazdrością patrzymy na ośnieżone szczyty w Albanii. Po drugiej stronie (w Albanii), zdaje się, że jest miasto z widokiem na jezioro, u podnóża gór (Shkodër chyba).
Aby uzyskać dobry widok na jezioro, musielibyśmy wspiąć się na górę lub popłynąć łodzią . Jesteśmy trochę rozczarowani, ale jednocześnie brak budowli wokół jeziora pozwala lepiej zachować ekosystem. A że znajdujemy się jeszcze w Parku Narodowym, jest to idealne miejsce do obserwacji kilku gatunków ptaków.
Po drugiej stronie drogi (przepraszam za brzydkie zdjęcie, ale nie możemy ryzykować życia dla zdjęcia), roztacza się przed nami wymarzony krajobraz, z niesamowitym pasmem górskim, o różnych odcieniach błękitu. Wygląda jak Blue Mountains w Australii, nieznana wersja 😀 Jutro się tam wybierzemy.
Dobra Voda
Dziś wieczorem zarezerwowaliśmy nocleg w hotelu Kalamper (link Booking), w Dobrej Vodzie, bardzo małym miasteczku nad Adriatykiem. Hotel posiada wysoko ocenianą restaurację i dobrze zaopatrzone spa (sauna, hammam, jacuzzi, podgrzewany basen, sala z solą himalajską…). O ile z basenu, jacuzzi i sauny korzystamy z przyjemnością, o tyle trochę obawiamy się przetestować hammam, który wydaje nam się bardzo przyjazny dla zwierząt. Nikt nie nosi maski i nikt nie chodzi na tyły, żeby sprzątać. Liczba zachorowań na chorobę Covid w Czarnogórze utrzymuje się na niskim poziomie, ale jest wysoka w porównaniu z niewielką liczbą ludności.
Restauracja jest świetna, nawet jeśli jesteśmy bardzo zaskoczeni widząc tak wielu ludzi. Dawno nie widzieliśmy tylu ludzi na m2! Najwyraźniej wszyscy są w pełnym składzie, oprócz nas. Nie jest to pierwszy hotel, który proponuje ten system, który wydaje się być bardzo popularny wśród rosyjskich klientów. Menu jest tak obszerne, że bardzo się cieszymy, gdy widzimy nie tylko 1, ale 3 dania, które sprawiają, że chce nam się jeść. To zmienia restauracje w naszym małym kraju 😀 Zdajemy sobie sprawę, na nasze nieszczęście, że jeśli nasze Airbnb jest świetne, z widokiem na chorą … to nadal jest w strefie turystycznej, a bez turystów jest martwe od martwych. Nieliczne restauracje, które są otwarte, pozostają drogie. Choć rozważaliśmy przedłużenie naszego pobytu, prawdopodobnie poszukamy innego miejsca, aby odpowiedzieć na wezwanie żołądka!
Pokazuję wam widok z naszego balkonu
I plaża w Dobrej Vodzie. Jak widać, nie ma tu mowy o drobnym piasku, ani w Chorwacji, ani w Czarnogórze, wszystkie plaże, które widzieliśmy, mają jakieś kamienie/żwir. Ale woda jest wszędzie przezroczysta!
Dzień 2
Punkty widokowe na jeziorze
Następnego dnia wchodzimy na szczyt, aby mieć lepszy widok na jezioro Shkodra. Jest słoneczny dzień i będziemy mieli kilka ładnych zdjęć, które będziemy mogli Wam pokazać. Spójrzcie na mapę, wczoraj byliśmy na moście (żółta kropka), a dzisiaj będziemy odkrywać kropki z małym serduszkiem. Za każdym razem idzie w górę, a prawie nie idzie w dół.
Tutaj znajduje się pierwszy punkt widokowy, do którego dotarliśmy bez większych trudności. Nawet jeśli droga jest ostra, to odkąd zmieniliśmy samochód na mocniejszą Skodę, wszystko staje się łatwiejsze. Nadal trudno jest uniknąć samochodów z przodu z powodu wąskiej drogi, ale droga nie jest bardzo ruchliwa
Wszystkie drzewa mają stopy w wodzie, to normalne. Z punktów widokowych widać rozległe zalane łąki, to niezwykły krajobraz, który pod wpływem słońca staje się jeszcze piękniejszy.
W tej chwili te łąki zalewowe są trochę brązowe, ale w lecie jest tam ogromny dywan roślin wodnych, które wyglądają jak lilie wodne, musi być jeszcze ładniej.
Idziemy jeszcze węższą drogą, aby dotrzeć do kolejnego punktu widokowego. Po lewej stronie, spójrz na zdjęcie poniżej, pomimo wystających roślin, jest to pustka, klif! Drzewa są wysokie i zachodzą na drogę, ale nie możemy popełnić błędu i cofnąć się bardziej niż to konieczne. Niektóre mostki są za małe i za wysokie dla tych, którzy mają lęk wysokości, więc patrzcie prosto przed siebie!
Na szczęście JB jest już przyzwyczajony do górskich dróg w Czarnogórze, a te są smołowane, więc bez problemu docieramy do tego drugiego punktu widokowego. Widzimy przejeżdżający samochód, a kilka sekund później słyszymy zbliżające się zwierzę… Phew, to tylko pies biegnący za samochodem. Biedactwo, nie wiem, jak on potem wstanie z powrotem z taką różnicą wzrostu. Stąd jeszcze lepiej widać ośnieżone szczyty, to jest zbyt piękne! Zawsze przypomina mi to ośnieżone szczyty widziane z Isla del Sol na Titicaca.
Przechodzimy obok malutkiej kawiarenki i widząc czyste stoliki ustawione przed obłędnym widokiem, zatrzymujemy się w miejscu i pytamy z niepokojem, czy nasz banknot 50€ będzie tu akceptowany. Na szczęście pani ma trochę drobnych i serwuje nam dwa świeże, domowe soki z granatów (w okolicy jest mnóstwo drzew granatowych, musi być lokalny i ekologiczny) oraz ciastka. Wszystko to za 6€.
Uwaga: karty bankowe są wszędzie akceptowane, ale należy pamiętać o zabraniu drobnych banknotów. Wypłata pieniędzy z bankomatu jest droga (3€ do 5€ za wypłatę), nawet jeśli używają euro tak jak my.
Pokazuję wam zdjęcie, które podsumowuje piękne życie, jakie prowadzimy. Po obejrzeniu tego obrazu, moja dziewczyna Huong była szczególnie zainspirowana i rysowała akwarelami. Bardzo mi się podoba! Jej odcienie są niesamowite. Krajobraz wygląda jak obraz, ale obraz też ożywa
A oto menu kawiarni. Oto współrzędne Google Maps. Właściciel nie mówi ani słowa po angielsku, ale to nie jest problem.
Nie wiem, czy można zobaczyć dwa szczyty w kształcie wulkanu (jak Ometepe, ale mniejsze), ale wydaje się, że jest tam ścieżka, którą można się dostać, a u podnóża „wulkanu” widać wioskę.
Mijamy Rijekę Crnojevica, małą malowniczą wioskę z jej starym kamiennym mostem. Jest absolutnie cicho bez turystów. Powinniście też znaleźć tu coś do jedzenia.
Wspinamy się dalej i jak widać doceniamy, że na krawędzi klifu postawili skały, przynajmniej mamy jakieś pozory bezpieczeństwa.
Widok ten jest dość podobny do tego, który widzieliśmy we Francji. Meandry są bardzo podobne, ale ten, z małymi szczytami z tyłu, jest szczególnie malowniczy. Widziałem w sieci jeszcze lepsze zdjęcia, zrobione latem, z dywanem roślin wodnych (nieobecnych zimą).
Bardzo mi się podoba! <3 <3 <3
Jeśli masz motywację, możesz zejść do Karuc, małej wioski u podnóża góry, ale my musimy dotrzeć do Podgoricy na małe zakupy.
Nigdy nie znudzą mi się te ośnieżone szczyty <3
Podgorica
Stolica nie ma w sobie nic transcendentnego, mamy piękny widok na ośnieżone szczyty, ale wszystko to beton, stres i zanieczyszczenia. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tak dużego ruchu, do tak dużej ilości ludzi. Ale z nadejściem polarnego zimna i moim kremem nawilżającym, który podda się za kilka dni, potrzebuję nowych kremów, więc wybraliśmy się do Delta City na zakupy. Jest tak tani, że kupiłam go więcej niż potrzeba do przetestowania. O kosmetykach, które można kupić w Czarnogórzeopowiadałam Wam tutaj.
Ale ja chcę wam pokazać kino otwarte! Proszę o małą łzę wzruszenia. Mamy wrażenie, że wróciliśmy do starego świata, gdzie wszystko było otwarte. Jedyna różnica polega na tym, że ludzie noszą maski. Noszą się źle, podają sobie ręce, ale i tak się noszą. Jest nawet francuski film z Omarem Sy w roli głównej.
Noc spędzamy w Podgoricy, w apart-hotelu (60€, link Booking), tak dobrym, że moglibyśmy rozważyć pozostanie w nim przez miesiąc. Do dyspozycji jest pokój, salon, gabinet, śniadanie serwowane w pokoju, basen i sauna w piwnicy. Oferują do 50% zniżki przy dłuższych pobytach. Restauracja tuż obok hotelu (Pizza Bar) jest tak tania (3€ – 4€ za danie), że uświadamiamy sobie, że płaciliśmy wygórowane ceny w naszym małym turystycznym kraju i że dla naszego następnego Airbnb lepiej mieć mniej piękny widok, ale większy dostęp do restauracji, bo jesteśmy zmęczeni gotowaniem.
Dzień 3
W mojej aplikacji pogodowej dostaję ostrzeżenie o wietrze (> 45km/h) i ryzyku opadów śniegu (do -7°C). Rhalala, mimo pięknego słońca, coś musi je zepsuć. Czy podejmujemy to ryzyko? Ostatnim razem, gdy zignorowaliśmy ostrzeżenie, skończyło się na oknie opuszczonym do połowy, w stylu Wichrowych Wzgórz. Ponieważ jesteśmy uparci, a w bagażniku mamy łańcuchy śniegowe, postanawiamy mimo wszystko wyruszyć na przygodę i odwiedzić klasztor w Ostrogu. Miejsce, przed którym ostrzegają turyści z powodu krętej, wąskiej drogi pod górę.
Jeśli lubię podróże samochodem, to dlatego, że pozwala mi to nie zasnąć i cieszyć się widokami. Gdybym musiała jechać autobusem, zaspałabym i wszystko by mnie ominęło.
Rzeczywiście, idziemy w górę i w górę, ale nie ma zadowalającego punktu widokowego , z którego można by obserwować tę ogromną dolinę. JB zwraca uwagę na rośliny z zaschniętymi liśćmi, które można zobaczyć w czasie prawosławnego Bożego Narodzenia. Każdy kupował ogromne gałęzie i stawiał małą gałązkę przed swoim samochodem. Więc JB również chciał podążać za trendem, umieszczając małą gałązkę przed naszymi. Który zniknął po 3 minutach ahahha. Trzeba być bardzo ostrożnym, ponieważ regularnie zdarzają się tam obrywy skalne i nie zakładają siatek ochronnych. Dla większej ostrożności należy jechać środkiem drogi.
Klasztor Ostrog
Ten klasztor jest zasłużony, ponieważ po długiej górskiej drodze, musimy kontynuować wspinaczkę na drogę pełną ostrych zakrętów, z miejscem dla 2 samochodów i 20cm marginesem. Jesteśmy bardzo zaskoczeni widokiem tylu samochodów, jest sobota, musi być masa?
Widziałam już zdjęcia tego klasztoru, ale dopiero kiedy tam jedziemy, uświadamiamy sobie, jak bardzo ten klasztor jest osadzony w górach. Gdyby nie było Covida, odwiedzilibyśmy podobne miejsce w Chinach heheh. Klasztor ten jest, według niektórych, najpiękniejszym na Bałkanach i najczęściej odwiedzanym.
Jak zwykle, na Google Maps, zmęczeni francuscy turyści odradzają „robienie objazdu do tak banalnego miejsca”. Whaaaaaat????
Turystów nie ma zbyt wielu, ale parking na szczycie jest prawie pełny. Myślę, że latem lepiej jest zaparkować na dole, a potem iść pieszo, albo wybrać środkowy parking. Przyjrzyj się dobrze głównej bramie. Ludzie zawsze wychodzą tyłem do kierunku jazdy, zamiast normalnie.
Złote mozaiki mienią się pod słońcem. Spotykamy kilku turystów (szybko ich rozpoznajemy, bo jako jedyni robią zdjęcia), a także sporo wiernych.
Od tego miejsca nie wolno robić zdjęć.
Idąc dalej, mamy dostęp do pierwszej kaplicy troglodyckiej. Wierni ustawiają się w kolejce do maleńkiej kaplicy, gdzie ksiądz (?) udziela im błogosławieństwa. Wychodząc, wychodzą z pochylonymi plecami, cofają się przed objęciem obrazów, krzyży. Bez masek! W pełnym składzie Covid. Dlaczego? Jesteśmy zbulwersowani widząc tak wiele beztroski. Co więcej, całują obrazy jeden po drugim, a nikt nie przychodzi, by posprzątać… Na schodach prowadzących do drugiej kaplicy troglodytów, ditto, jak tylko pojawi się obraz religijny, pocałunek! Są tam małe karteczki, na których możesz zapisać imiona osób, które kochasz, i zostawić je w małym pudełeczku, aby życzyć im dobrego zdrowia.
Klasztor jest raczej niewielki, pomiędzy górą a zewnętrznym murem są ledwie 3 metry. Niektóre z obrazów mozaikowych są osadzone w samej górze. Jest tam wiele rysunków, jak to, co widzieliśmy w Goreme. Najbardziej jednak uderza nas widok z klasztoru na dolinę. Mówiłem, że nie ma satysfakcjonującego punktu widokowego, cóż, to jest najlepszy punkt widokowy w okolicy.
Cetinje
Drogę powrotną do domu obieramy w pobliżu ujścia Kotoru. Robimy mały postój w Cetinje, które jest starą stolicą Czarnogóry. Do dziś zachowały się bardzo piękne domy, wille, pałace i ogromny klasztor. Nie odwiedziliśmy nic, bo wszystko było zamknięte, ale może to być miły przystanek, po podjęciu serpentyn po stronie Kotoru (patrz nasz artykuł), przed wyjazdem do Podgoricy.
Punkt widokowy na Budvę
W drodze powrotnej zatrzymujemy się, zaniemówiwszy, na tym wspaniałym punkcie widokowym na Budvę. To musi być idealne miejsce do oglądania zachodu słońca. Jeśli kiedykolwiek nasze następne zakwaterowanie jest blisko Budvy, przyjedziemy tu na zachód słońca, na ryzyko powrotu do Budvy i podjęcia górskiej drogi w ciemności, ale nie jesteśmy na górskiej drodze w pobliżu.
Stare miasto Budvy znajduje się po prawej stronie, gdzie jest wystający kawałek ziemi.
Cóż, w końcu, jako że jechaliśmy sporo po górskich zboczach, a nie nad morzem, pogoda nie przeszkadzała nam aż tak bardzo. Gdy byliśmy w klasztorze padał śnieg, ale i tak nie przeszkadzało to w jeździe. Z drugiej strony było tak zimno, że nawet żeby zrobić zdjęcie, to zaraz potem miałam zmarznięte ręce. Kiedy sprawdziliśmy temperatury, okazało się, że mamy -2°C, a potem -4°C. Brrrrhhh… W nocy temperatura spada do -7°C. Na szczęście nasz Airbnb jest stosunkowo nowy, nie jest dobrze ocieplony, ale są rolety, które chronią nas przed zimnem. JB, któremu nie jest tak zimno jak mnie, musiał wyjąć swój polar i nigdy się z nim nie rozstaje. To jest nasza pierwsza zima w Europie od 5 lat! W poprzednich latach byliśmy w Azji lub Ameryce Południowej.
Reszta naszej przygody w Czarnogórze jest tutaj
Część 2: Praktyczne wskazówki
Budżet
- Hotel Kalamper (śniadanie, dostęp do spa, widok na morze): 73€ za pokój dwuosobowy, link do rezerwacji
- Perla Residence Hotel w Podgoricy: €60 za pokój dwuosobowy, link do rezerwacji
- Kawa z widokiem: 6€ za dwie osoby. Płatność tylko gotówką
- Klasztor Ostrog: bezpłatny dostęp, bezpłatny parking
- pomiędzy Dobra Voda & Podgorica, musisz przejść przez płatny tunel: 2,5€/przejście, akceptowane karty kredytowe
Aby uzyskać więcej informacji na temat Czarnogóry, sprawdź nasze pozostałe artykuły. Wszystkie adresy wymienione powyżej zostały dodane do naszej indywidualnej Mapy Google tutaj