Dziś opowiem Ci, jak udało mi się dokonać mojej zawodowej rekonwersji. Oczywiście, jest to mała rekonwersja w tym sensie, że nadal pracuję w sieci. To nie było tak, że byłem projektantem stron internetowych, a potem psychiatrą. Ale jestem z niej bardzo dumny, ponieważ pozwoliła mi być tu, gdzie jestem dzisiaj.
Początek mojej kariery zawodowej był ściśle związany z zarządzaniem społecznością. Moim zadaniem było stworzenie społeczności wokół marki lub usługi i sprawienie, by ludzie byli podekscytowani tą marką. Przeszedłem przez dwóch reklamodawców, a następnie dwie agencje. Zawsze doskonale wykonywałem swoją pracę, ale nie sprawiało mi to przyjemności. Nieliczne sytuacje, w których praca była dla mnie absolutną pasją, to analizowanie opinii z setek forów i zarządzanie zakupem reklam na Facebooku. Im więcej było liczb i danych, tym bardziej mi się to podobało. Musiało to być związane z moim wykształceniem matematycznym, pomimo studiów w szkole biznesu.
Po kilku latach, z więcej niż wygodną pensją (> 40k brutto rocznie), nadal nie znajdowałem przyjemności w tym, co robiłem. Poranne wstawanie było trudne. Mówiłam sobie, że tak dalej być nie może, że muszę się zmienić, ale nie wiedziałam, co robić. W tamtym czasie nie można było robić reklam na Facebooku przez cały dzień, ponieważ nie było tak wielu zapytań.
Odkrywanie Google Adwords
Robiąc analizę porównawczą programów partnerskich oferowanych przez duże firmy, natknąłem się na program partnerski Google
Pomysł przyszedł mi do głowy: jeśli lubię kupować reklamy Facebook, będę kochać kupowanie reklam Google. Jest dużo większy budżet i dużo otwartych stanowisk. Mimo, że nigdy nie byłem szkolony w Google Adwords, na Uniwersytecie w Sydney mieliśmy dwie prezentacje: przez Account Managera, który opowiedział nam o swojej pracy i przez pracownika Google. Obie prezentacje bardzo się wszystkim podobały.
W tym czasie Google organizowało jednodniowe szkolenia otwarte dla wszystkich. Wziąłem wolne w pracy, żeby wziąć w nim udział.
Przed szkoleniem, aby móc zadawać odpowiednie pytania, postanowiłem przeszkolić się z książki, bardzo dobrze napisanej, z dużą ilością zrzutów ekranu (uwaga redaktora: pożyczam tę książkę każdemu uczestnikowi szkolenia, którego potem szkolę). Stworzyłem też za własne pieniądze (25€) kampanię reklamową dla stowarzyszenia ochrony kotów, do którego należałem. Pracownica Google zadzwoniła do mnie i dała mi kilka rad. To tylko potwierdziło moje zainteresowanie tym nowym zawodem.
Szkolenie Google było bardzo dobrze przeprowadzone:
- rano: Account Strategist z Google i agencji partnerskiej na zmianę wyjaśniali nam od A do Z jak działa Google Ads. Czym była kampania, grupa reklamowa, słowo kluczowe
- po południu: zorganizowali sesję FAQ, a niektórzy ochotnicy pokazali swoje konto Adwords do ekspresowego audytu
Poziom był zróżnicowany: mieliśmy małych reklamodawców, agencje, małych handlowców, ale także ludzi takich jak ja, którzy byli w 100% początkujący
Wszystko było tak gęste, ale tak jasno wytłumaczone (np. na koniec każdej prezentacji mieliśmy 3-4 pytania, aby na żywo przeanalizować to, czego się właśnie nauczyliśmy), że w końcu nie miałam żadnych pytań do zadania i wyszłam jeszcze bardziej zdeterminowana. Jedyne czego żałuję to fakt, że nie przysłali slajdów prezentacji zgodnie z obietnicą. Ale hej… Mówiłem ci, że mam dobrą pamięć. Wszystko było przechowywane w mojej głowie.
Więc po tym szkoleniu, spojrzałem na moje stare kampanie Adwords z nowymi oczami i reinwestowałem £25 (+£75 darmowy kredyt) z nową wiedzą, której się nauczyłem. Wydajność była nagle lepsza. Powiedziałem sobie „ok, zrozumiałem zasadę”.
Zdać certyfikaty
Podczas szkolenia opowiadali o certyfikacji Google Adwords, która składa się z 2 testów. Trzeba było odpowiedzieć na 80 pytań na test (z pamięci, ja nie pamiętam) i mieć wynik minimum 80%. Pytałem i wszyscy mi mówili: nawet z certyfikatem, jeśli nie masz doświadczenia, jest on bezużyteczny. Najpierw postaraj się znaleźć staż. WTF? Mam już 3 lata doświadczenia w marketingu internetowym, co mógłbym robić jako stażysta?
Nie słuchałem ich. Postanowiłem zdać te testy, zanim gdziekolwiek się zgłoszę. Posiadanie certyfikatu jest lepsze niż nieposiadanie niczego. Zajęło mi to cały tydzień na jeden test. Rzeczywiście, musiałem przeczytać 180 stron dokumentów dostarczonych przez Google, oczywiście w języku angielskim, a następnie stworzyć fikcyjne kampanie, aby lepiej zapamiętać „kursy”. W końcu udało mi się zdać testy za pierwszym podejściem: 88% za pierwszy i 83% za drugi.
Składałam podania wszędzie, ale nikt mi nie odpowiedział, nawet nie powiedział „nie”. W sumie, udało mi się tylko 2000€ z reklam na Facebooku i 150€ w Google (to śmieszna suma pieniędzy), ale przynajmniej otrzymałem certyfikat. Musiałam aktywować moją sieć (coś, czego nie lubię robić, ale nie miałam innego wyboru) i udało mi się uzyskać dwa wywiady w dwóch agencjach.
Nie wiedziałem, ale drugi test jest bardzo trudny, nawet dla tych, którzy całymi dniami zarządzają kampaniami w agencjach. Więc kiedy moi rekruterzy dowiedzieli się, że (1) zdałem testy na własną rękę z tak wysokim wynikiem (2), że zapłaciłem z własnej kieszeni, aby się uczyć, mój brak doświadczenia nie miał już znaczenia i wszyscy byli przekonani o mojej motywacji.
Rozmowy kwalifikacyjne przebiegły pomyślnie. Otrzymałem ofertę pracy z obu agencji. Jeden z nich zaoferował mi stałą pracę, a drugi umowę na czas określony, ale z lepszym wynagrodzeniem. Oczywiście wybrałem stałą posadę. Profesjonalna przebudowa zajęła mi 2 miesiące.
Pierwszy rok pracy w agencji
Mimo, że chciałem robić wyłącznie reklamy Adwords, agencja dała mi do zarządzania więcej reklam na Facebooku. Miałem 80% reklam na Facebooku i 20% reklam Adwords. Byłem trochę rozczarowany, ale byłem tam, aby się uczyć i cieszyłem się, że nie musiałem przechodzić przez etap „stażysty”. Na początku nie byłem zbyt zadowolony z tego, że jestem tak wolny i pracowałem długo, aby nadrobić zaległości, ale byłem zachwycony. Po raz pierwszy wykonywałem pracę, która była moją pasją.
Każde konto Adwords, które mi dali, było dla mnie jak przysługa. Zacząłem odbierać konta, których nikt nie chciał, albo klient nie był zadowolony. Na szczęście, dzięki mojej determinacji, niezadowoleni klienci skończyli szczęśliwi. Niektórzy z handlowców zaczęli prosić mojego szefa, aby pozwolił mi zajmować się ich kontami <3
Moja pensja spadła z +40 tys. do +27 tys. Moja pensja ledwo wystarczała na opłacenie czynszu i stałych opłat, co stawiało JB w trudnej sytuacji: musiał bezwzględnie zabezpieczyć finanse i nie mógł na przykład założyć firmy, jeśli obroty nie były zabezpieczone. Z tego też powodu rzadko wyjeżdżaliśmy na wakacje, a ja musiałam na długi czas powstrzymać wszystkie swoje niepotrzebne wydatki.
Drugi rok pracy w agencji
Zacząłem prosić o obsługę większych, lepszych rachunków, ale przy moim obciążeniu pracą, nie chcieli mi tego dać. Były dwie osoby, z którymi koniecznie chciałam pracować i pomyślałam, że nie powinnam opuszczać tej agencji, dopóki nie będę z nimi pracować.
I wtedy pojawiła się okazja: moja N+1 musiała odejść z firmy, nie mogli znaleźć nikogo, kto mógłby ją zastąpić na dużym koncie. Ponieważ zbliżało się lato, moje obciążenie musiało się zmniejszyć (jeden z moich dużych klientów sprzedawał czekoladę, więc lato nie było jego szczytem sezonu). Wziąłem swoją odwagę w obie ręce. Mimo zniechęcenia niektórych kolegów (nigdy nie przyjmą, jesteś już pod wodą, klient chce seniora), postanowiłem napisać maila do mojego N+2. W mailu wyjaśniłem, dlaczego byłem idealnym kandydatem, aby zająć się tym kontem w lecie, dopóki nie znajdą zastępstwa.
Mój N+2 był zachwycony i zaakceptował moją prośbę wbrew wszelkim przeciwnościom. Na szczęście tym ważnym kontem była jedna z moich ulubionych stron zakupowych. Klient koniecznie chciał, aby jego kontem zarządzał lojalny klient (ja nie miałem takiej informacji). Dowiedziawszy się, że zamierzam tymczasowo przejąć konto, klient natychmiast sprawdził mój status, po czym potwierdził, że jestem bardziej niż lojalnym klientem, „śmietanką towarzyską”, jak to określił.
Naprawdę nie pamiętam, żebym wydał 1500€ na tę stronę, ale cóż… bycie rozrzutnym może stwarzać okazje ahaha.
Lukrowane wisienki na torcie: jestem w tym samym zespole, co jedna z dwóch osób, z którymi chciałem pracować. Towarzyszył mi z tego tytułu przez miesiąc, po czym przekazał mnie innemu kierownikowi. Ale najwięcej skorzystałem z jego rad i wizji. To, czego mnie nauczył, całkowicie zmieniło moje życie.
Nie nauczył mnie bezpośrednio tego, co musiałem wiedzieć (miał inne rzeczy do zrobienia), ale dał mi słowa kluczowe, dzięki którym mogłem dowiedzieć się więcej. W ciągu dnia wykonywałem swoją pracę, a wieczorem uczyłem się na boku, robiłem testy, dzień wcześniej..
Po pierwszej letniej sprzedaży (która okazała się sukcesem) i zadowoleniu klienta, mój N+2 potwierdził, że od teraz to moje konto. I że on zdejmie mi z barków ciężar Facebooka, Twittera itp. tak, że będę miał więcej czasu na to ważne konto.
Trzeci rok pracy w agencji
Zaczęłam zarządzać coraz bardziej złożonymi klientami, a następnie interweniować na innych kontach agencji jako ekspert… aż do momentu, gdy zostałam managerem 3 osobowego zespołu, uczestnicząc w audytach i przetargach. Moje nowe stanowisko pozwoliło mi pracować bezpośrednio z inną osobą, którą bardzo szanowałem w agencji. Krótko mówiąc, w ciągu 3 lat udało mi się współpracować z dwoma najbardziej wizjonerskimi osobami w agencji, zarządzałem inwestycjami reklamowymi o wartości kilku milionów dolarów, stałem się ekspertem w swojej dziedzinie i znalazłem niszę. Mogłem znaleźć pracę w każdej agencji i u każdego reklamodawcy (dużego lub małego), moja przyszłość była bezpieczna. Wyruszyłem w podróż dookoła świata z JB i stworzyliśmy agencję SEO/SEA, a teraz pracujemy jako cyfrowi nomadzi.
Dzięki temu doświadczeniu mam nie tylko pracę, która mnie pasjonuje, ale także coś innego do zaoferowania moim klientom. Wykonuję swoją wymarzoną pracę, jednocześnie podróżując. Każdego dnia cieszę się, gdy budzę się rano i patrzę na wyniki z poprzedniego dnia. Kiedy wykonujesz pracę, którą kochasz, praca nie jest już ciężarem, ale przyjemnością. Na początku nie płacono mi zbyt dobrze, ale traktuję to jako „koszt szkolenia”. Teraz, dzięki mojemu doświadczeniu, nadrabiam te lata słabych zarobków i żyję wygodnie.
Jeśli z mojego doświadczenia można się czegoś nauczyć, to tego, że :
- osoba, która pasjonuje się swoją pracą jest warta o wiele więcej niż osoba, która ma duże doświadczenie, ale brzydzi się swoją pracą. Jeśli udało mi się z powodzeniem przejąć konta, których nikt nie chciał, to dlatego, że wszystkie te konta sprawiły, że je pokochałem, w przeciwieństwie do niektórych kolegów, którzy uważali je za nudne
- jeśli jesteś pasjonatem swojej pracy, będziesz bardziej kompetentny, lepiej opłacany i spełniony w dłuższej perspektywie czasowej
- opinie innych ludzi to opinie innych ludzi. Nawet jeśli pracują w danej branży, ich opinie nie zawsze są istotne. Gdybym słuchał wszystkich innych, nigdy nie miałbym takiej kariery, jaką mam teraz
- kiedy dokonujesz rekonwersji, najważniejszą rzeczą jest zdobycie pierwszego doświadczenia w nowej pracy, wynagrodzenie nie jest ważne w pierwszych latach
- zawsze jasno mów swoim menedżerom, czego chcesz. Nikt nie może zgadnąć, czego chcesz. Pytaj, nalegaj, daj im znać!
- polecam, jeśli to możliwe, najpierw poćwiczyć swoją nową pracę w agencji (lub w firmie), zanim przejdziesz na freelance. O wiele szybciej zrobisz postępy niż ucząc się pracy samemu w swoim kącie i ćwicząc ją bez nadzoru seniora. Nawet gdybym przyswoił wiedzę podaną w książce i nauczoną przez Google, wielu rzeczy mógłbym się nauczyć tylko w agencji. Więc na przykład, chcesz zostać programistą, aby później zostać cyfrowym nomadem: szkol się, a następnie spędź co najmniej dwa lata w agencji, zanim przejdziesz na freelance. Pozwoli Ci to na szybką pracę nad różnymi kontami i wyzwaniami, a także na budowanie sieci kontaktów, czyli rzeczy, o które trudno freelancerowi z niewielkim doświadczeniem.