San Andrés (Kolumbia): Dowód na istnienie raju


Na moje dziewiąte urodziny pojechaliśmy na San Andrés, karaibską wyspę położoną z dala od Kolumbii, ale wciąż będącą częścią Kolumbii. Jest na tym samym poziomie co Nikaragua.

Zauważyliśmy to, patrząc na loty samolotów z Medellin. Prognozy pogody przewidują deszcz w ciągu 4 dni naszej eskapady (jest połowa września), ale trzymamy kciuki za słońce. Ten wyjazd został w całości zaplanowany przez JB (dzięki!)

Część 1: Dziennik podróżyCzęść
2: Porady praktyczne

Część 1: Podróż

Medellin => San Andrés samolotem

Przed wejściem do samolotu zostajemy poproszeni o zakup karty turystycznej. Zła niespodzianka! Nie wiedzieliśmy, że za wejście na wyspę trzeba zapłacić. Na szczęście kartę można kupić w momencie wejścia na pokład i możemy zapłacić kartą kredytową (112 500 COP za osobę).

Podróż z Medellin do San Andrés trwa 1h47mn (98€ w obie strony z LATAM). Bilety są tańsze, jeśli lecisz z Cartageny (54€ w obie strony z LATAM). Pomimo położenia na wyspie, pozostajemy w tej samej strefie czasowej co Kolumbia

Umieszczono mnie po lewej stronie, obok okna i kiedy zbliżam się do San Andrés, widzę z otwartymi ustami dwie małe wysepki otoczone rafą koralową, to jest wspaniałe! Są to Wyspy Kukurydziane należące do Nikaragui. W przeciwieństwie do San Andrés, wyspy te są trudniej dostępne (bardzo drogi samolot, lub 6h30 łodzią, gdzie połowa pasażerów choruje podczas podróży).

Dzień 1: odkrywanie wyspy

Wypożyczalnia skuterów

JB z góry powtórzył wypożyczalnię skuterów z bezkonkurencyjnymi stawkami (200 000 COP za 72h). Kontaktuje się z nim na Whatsapp, a skuter jest dostarczany bezpośrednio na lotnisko. Cóż, przy tak małym skuterze nie jest możliwe posiadanie dwóch dużych plecaków. Na szczęście przyjechaliśmy z dwoma małymi torbami o pojemności od 10L do 15L, pierwsza zmieściła się w bagażniku, a druga między nogami JB.

Należymy do nielicznej grupy turystów (nie Kolumbijczyków), którzy zdecydowali się na skuter. Większość z nich wynajmuje tego typu samochód (z benzyną), dla 2 do 6 osób. Należy liczyć około 200 000COP dziennie.

Widok z hotelu

Najpierw idziemy do hotelu, aby zostawić nasze rzeczy i przebrać się. Hotel znajduje się na 3 piętrze i po raz pierwszy widzimysłynny „ocean 7 kolorów”. Nasz hotel, super czysty, pełen światła, jest w centrum miasta, ale z dala od hoteli dla turystów, w cichej ulicy. Konieczne jest jednak posiadanie skutera, bo na piechotę jest daleko do wszystkiego.

Wycieczka po wyspie

Centrum miasta

jeden z wielu wraków w San Andrés
rzeźba barrakudy
Coral Plaza

Jednym z ulubionych zajęć turystów w San Andrés są zakupy w centrum miasta. Znajdziecie tu Państwo wiele sklepów wolnocłowych (perfumy, elektronika, walizki…)

Playa Zarpada

Umieramy z głodu i wybieramy drugie najbardziej turystyczne miejsce na wyspie na lunch. To jest Playa Zarpada.

Bardzo trudno jest znaleźć dojście do plaży. Wszystko jest sprywatyzowane. Decydujemy się na łatwe i turystyczne rozwiązanie: zaparkować za darmo przy restauracji Aqua Beach Club i tam zjeść obiad. Polecam Wam Arroz Thai, ryż smażony z owocami morza, bardzo dobry i spójny. Liczymy 35000COP minimum za danie + 9000COP/drink + 10% napiwku. Przypominam ci, że jesteśmy na wyspie. Akceptujemy karty kredytowe.

Co jest takiego wyjątkowego w tej plaży? Z Playa Zarpada, można przejść wzdłuż piaszczystego brzegu (i trochę popływać) do maleńkiej wysepki Rocky Kay, aby ponurkować. Ścieżka” jest zabezpieczona linią boi. Bardzo dobrzy pływacy mogą dopłynąć do znajdującego się obok wraku.

Uwaga: niebo robi się coraz ciemniejsze, stąd smutne kolory na zdjęciach, ale kiedy pogoda jest dobra, część w pobliżu wysepki jest cała niebieska, to bardzo miłe.

Ta plaża nie należy do moich ulubionych, jest pełna glonów i nie pachnie jak róża. Woda pozostaje jednak bardzo czysta, przejrzysta, miejscami nawet super niebieska… wrócimy tam innym razem.

Postanawiamy zrobić pełne tournee po wyspie i po drodze zobaczyć bardzo znany bar/restaurację na plaży. Stała się sławna, ponieważ właściciel przez cały dzień słucha Boba Marleya.

Zawsze po drodze, ten typ plaży jest bardzo popularny wśród turystów. Ponieważ skały tworzą naturalny basen, w którym dzieci mogą usiąść i spokojnie cieszyć się plażą, obserwując wielkie fale po drugiej stronie.

Im więcej jedziesz, tym więcej widzisz drzew kokosowych, drzew, wzgórz..

Jeśli po wschodniej stronie wyspy fale są dość silne, to po zachodniej wygląda to jak inny świat. Jest tak spokojnie, tak spokojnie. Z drugiej strony, duże piaszczyste plaże są zastąpione przez skaliste zatoczki, bardzo głębokie. Teoretycznie można zatrzymać się w dowolnym miejscu i ponurkować. Jest tam kilka schodów zarezerwowanych dla nurków, dostępnych dla wszystkich, ale jest to niebezpieczne. Nadal wolimy, aby istniała mała konstrukcja, tak na wszelki wypadek…

La Piscinita

Dlatego też, gdy zobaczyliśmy znak La Piscinita, zatrzymaliśmy się właśnie tam. Za 6000COP/osoba, ktoś pilnuje naszego skutera i daje nam po kawałku chleba, aby nakarmić (a tym samym zwabić) ryby.

Z góry widzimy ryby, jest ich bardzo dużo i wszystkie czekają tutaj, bo wiedzą, że zostaną nakarmione. Kiedy nie są karmione, otacza nas około dwudziestu ryb „tylko”.

Z drugiej strony, gdy ktoś rzuci im kawałek chleba, to jest chaos, około pięćdziesięciu z nich otacza nas (nie dotykając nas, poruszają się bardzo szybko). W dodatku są ogromne, co najmniej 30cm! Byłam kompletnie przytłoczona za pierwszym razem, ale nauczyłam się kochać ten „paniczny ruch” 😀 Oto filmik, który ilustruje, o co mi chodzi. Film nie jest w przyspieszonym tempie!

Po drodze jest jeszcze wiele innych ciekawych punktów, ale do tego wrócimy innego dnia.

Jest to idealne miejsce do oglądania zachodu słońca. My niestety jesteśmy bardzo zmęczeni snorkelingiem i jazdą i nie mamy cierpliwości czekać do 18:30. Po prostu wchodzimy, szybko coś przekąszamy, a potem śpimy.

SAI = Wyspa San Andrés

Jak tylko wróciliśmy do hotelu, ktoś z hotelu zaproponował, żebyśmy następnego dnia wyszli w morze. Hotel dysponuje prywatną łodzią, a ponieważ jest nas w sumie 11 klientów, możemy podzielić się kosztami. Po rozmowie z drugą osobą z hotelu (która mówi po hiszpańsku bardzo wolno, tak abyśmy zrozumieli), ustalamy program dnia następnego.

Dzień 2: Wycieczka na wyspy

W tym miejscu sprawy się komplikują. Osoba, która tłumaczyła nam program nie jest organizatorem, a z powodu rozmowy telefonicznej pomyliła niektóre szczegóły (co jest wliczone/nie jest wliczone). Czujemy się więc trochę głupio, że za każdym razem musimy pytać, dokąd idziemy, co mamy w danej chwili do zrobienia (jesteśmy jedynymi nie-Hiszpanami w grupie). Ale dwaj towarzyszący nam przewodnicy są bardzo cierpliwi i nie biorą nas za idiotów. Wręcz przeciwnie, doceniają nasze wysiłki, aby mówić i próbować zrozumieć hiszpański. I to jest naprawdę wspaniałe! W razie potrzeby jeden z przewodników mówi po angielsku.

Po podziale, wycieczka kosztuje nas 66 000COP od osoby (w tym 8000COP wstęp na wysepkę Johnny Cay).

Jesteśmy z 6 kolumbijskimi kobietami, 3 hiszpańskimi kobietami i dwoma kolumbijskimi przewodnikami. Atmosfera jest bardzo luźna, wydaje się, że idziemy z przyjaciółmi. Płacimy taksówki za przejazd do portu (taksówki wezwane przez przewodnika na szczęście, nie wiedzielibyśmy co powiedzieć), następnie kupujemy napoje przed wejściem na łódź. Pozostali klienci wydają się być bardziej zainteresowani rumem niż wodą ahahha. Jako jedyni pijemy tylko napoje bezalkoholowe 😉

Oto program dnia (zapisz zdjęcie na telefonie/komputerze, aby je powiększyć)

  1. Johnny Cay
  2. Przejeżdżamy przed wrakiem (tylko postój na zdjęcia)
  3. Acuario do snorkelingu
  4. Haynes Cay na lunch
  5. W pobliżu Haynes Cay do snorkelingu
  6. Estrella de Mar
  7. Manglares (bez przystanku, po prostu przejeżdżamy obok)
  8. Biała Watta (pływający bar)

Nasza łódź jest mniejsza od innych, więc porusza się nieco bardziej. Silne doznania gwarantowane.

Przystanek 1: Johnny Cay

Już pierwszy przystanek nas olśniewa. Szkoda by było to przegapić! Ta wysepka jest cudowna. Woda jest tak niebieska, że nie możemy uwierzyć własnym oczom (zaznaczam, że zdjęcie nie jest retuszowane). Myślę, że nie ma czego zazdrościć Bahamom

Główna plaża, pomimo swojego niebieskiego koloru, który daje zbyt wiele zazdrości, ma wiele fal i skał. Piasek sprawia, że widoczność jest gorsza, nie da się snorkelować. JB zapomniawszy w łodzi sandałów, znalazł się z kilkoma zadrapaniami. Idąc kawałek, mamy dostęp do tych „naturalnych basenów”, spokojniejszych, chronionych barierą ze skał, z mnóstwem małych rybek.

Tutaj woda jest tak płytka (10 do 20 cm), że trudno je obserwować z maską, ale odłożyłem kamerę sportową i zobaczyłem wspaniały świat (potem na komputerze). Wszystkie ryby są małe (zaledwie 5cm), ale za to piękne, różnorodne i kolorowe.

Idziemy dalej i widzimy wiele iguan. Są ogromne i nie boją się nas, wygląda na to, że są przyzwyczajone do karmienia. Gdy tylko turysta wyjmuje kanapkę, otaczają go iguany.

W środkowej części wyspy znajdują się toalety, miejsca piknikowe… podczas gdy główna plaża jest pełna restauracji. Tu jest za cicho.

Przystanek 2: Wrak

W San Andrés jest wiele wraków, ale tego nie należy odwiedzać, ponieważ znajduje się on w bardzo głębokim miejscu z dużą ilością fal. Przepłynęliśmy ją tylko łodzią.

W San Andrés wystarczy się trochę oddalić i jest się na głębokości od 15 do 50 metrów, aby bardzo szybko osiągnąć 1000m głębokości!

Przystanek 3 : Acuario

Magia trwa nadal dzięki temu niesamowitemu przystankowi. Acuario = Akwarium, to długa piaszczysta łacha nazwana tak, ponieważ tuż obok niej można zobaczyć wiele ryb. Na samym brzegu piasku są zainstalowane kraty. Idąc dalej pieszo, dotrzemy do wysepki Haynes. To jeden z najlepszych przystanków tego dnia.

Mimo zachmurzonego nieba, kolor wody jest godny pocztówki, więc wyobraźcie sobie słoneczny dzień!

Rozkoszujemy się właśnie piaszczystym brzegiem, kiedy przewodnik zachęca nas do założenia masek do snorkelingu i wypłynięcia dalej, gdzie znajduje się niewielka skalna bariera. Niechętnie podążam za nim, woląc iść piaszczystą łachą, ale podążam za ruchem, miejsce i tak nazywa się „Acuario”.

I moje wysiłki zostały w dużej mierze wynagrodzone, jest to rzeczywiście akwarium, ale w pełnej naturze. Większość turystów korzysta z piaskownicy, więc jest nas tu tylko 6 osób. Widzieliśmy ryby we wszystkich kolorach, są ogromne jak wczoraj, ale innego gatunku.

Przewodnik mówi nam, że jest to gatunek zbliżony do Dory z Nemo’s World. Tutaj nie musimy ich w ogóle karmić, są tam naturalnie, żywiąc się koralami. JB pokazuje mi kilka jeżowców, które na szczęście są schowane (pewnie mają dość bycia nadepniętym). Niektóre z nich mają kolce o długości 20 cm, to niesamowite!

jeżowiec

I wtedy przewodnik mówi nam „tu jest rekin”. Odruchowo krzyczę ze strachu, choć wiem, od kiedy pływaliśmy z nimi swobodnie na Polinezji Francuskiej, że rekiny nie atakują ludzi (chyba, że mają w ręku martwą rybę, albo zahaczają o harpun). Jest to rekin pielęgniarski, który woli przebywać bliżej piasku niż powierzchni. Chowa się pod skałami, jest cicho. Otaczają go ławice niebieskich ryb, jakby chciały powiedzieć: „Wszystko w porządku, rekinie? Boisz się ludzi? Odwrócimy ich uwagę, nie martw się.

zostawcie mnie w spokoju!

Jest dość mały (1m50), ale szerszy od rekinów z Polinezji Francuskiej i ma ładniejszą twarz. Po 30 minutach ma już dość robienia mu zdjęć i ucieka między nogami JB. Próbujemy iść za nim, ale on szybko nas oddala.

Przystanek 4: Haynes Cay

Znowu bierzemy łódź tylko po to, żeby zrobić 30 metrów, w kierunku Haynes Cay na lunch. Decyduję się na porcję ryby, na szczęście, bo cała ryba by mnie wykończyła. 35 000COP/danie, można wziąć własny napój. Płatność tylko gotówką.

Przystanek 5 : Spotkanie z płaszczkami

Oddalamy się od wyspy, w środku pustkowia, a przewodnicy pokazują nam z entuzjazmem wielkie czarne cienie, które nas otaczają. To są promienie! Wouaaahhh, od czasu Polinezji Francuskiej widzieliśmy je tylko w akwarium. I będziemy mogli z nimi popływać, PO RAZ KOLEJNY!

Myślę, że mamy dużo szczęścia, bo większość łodzi (zwłaszcza tych ruchliwych) zatrzymuje się tam tylko po to, żeby popatrzeć na cienie. Tylko przewodnik schodzi na dół, podciąga płaszczkę i tłumaczy gościom.

Ale udało nam się tam zostać przez 20 minut. W pewnym momencie zostałem otoczony przez rodzinę płaszczek, z których największa musiała być o połowę mniejsza ode mnie. To bardzo imponujące widzieć coś tak dużego, jak przepływa obok. Ale wszyscy są bardzo wdzięczni, pełni szacunku.

Zapytałem przewodników, po co konkretnie tu są. Powiedzieli, że są przyzwyczajeni do tego, że inne łodzie ich dokarmiają i czekają spokojnie. Myślę, że trudno byłoby się na nie natknąć przypadkowo. Nawet w Polinezji, płaszczki były karmione w miejscu obserwacji.

Zdjęcia są rozmazane z powodu płaszczek, które za bardzo poruszają piaskiem 🙂

Przystanek 6: Estrella de Mar

Jest to przystanek na środku oceanu, z zatopionym drewnem, z pewnością przyciągającym ryby. Są one niewielkie, ale bardzo różnorodne i liczne.

Widzieliśmy też rozgwiazdę (stąd nazwa przystanku), ogórka morskiego i białego jeżowca (z mniejszymi kolcami niż te czarne). Mogłam dotknąć białego jeżowca, a jego kolce poruszały się delikatnie… by zatopić się w moim palcu. Trzeba umieć je rozpoznać, bo z daleka wyglądają jak koralowce (lub rodzaj kaktusa).

Przystanek 7: lasy namorzynowe

W Keys widzieliśmy wiele namorzynów, ale tutaj są płaskie małże, które trzymają się korzeni namorzynów. Przewodnik wyjaśniał dużo więcej, ale był po hiszpańsku, więc niewiele zrozumiałam 😀

Przystanek 8: Pływający bar

Z powodu deszczu pływający bar nie jest już czynny, ale i tak tam idziemy, bo dziewczyny muszą dokończyć butelkę rumu. Z naszej strony jest trochę zimno (bo nie pijemy alkoholu), a do tego od jakiegoś czasu pada deszcz. Woda w morzu jest cieplejsza, więc przyjemniej jest nam tam chodzić i pływać non stop.

Łapiemy taksówki i niewielu zgadza się nas zabrać, bo jesteśmy cali przemoczeni. W końcu przewodnik znajduje swojego znajomego, a kierowca daje nam po worku na śmieci, na którym możemy usiąść 😀 Jesteśmy przemoczeni, jest nam zimno, ale wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni z tego pięknego dnia.

Dzień 3: Ponowne zwiedzanie wyspy

Rocky Cay

Dzień zaczynamy od porannej wizyty w Rocky Cay, o którym opowiadałem na początku artykułu. Tym razem nie idziemy przez restaurację, ale przez małą drogę (szukajcie znaku „ice cream”), pani sprzedająca lody oferuje przechowanie skuterów za 5000COP.

To właśnie stąd można dojść pieszo (i trochę popływać) do wysepki. Rano woda jest niska i z wyjątkiem kilku metrów, gdzie woda jest naprawdę głęboka (nawet JB, który ma 1m85 nie może już chodzić), resztę można pokonać pieszo, albo trzymać się boi.

Powierzamy nasz bagaż do jednej z wielu dostępnych na miejscu szafek (7000COP) i rozpoczynamy przeprawę.

Sama wyspa nie jest wyjątkowa. Na wyspie znajduje się bar (zamknięty), a jeśli nie masz pieniędzy, to nie ma problemu, możesz zapłacić później znajomym właściciela na plaży.

Wokół wysepki woda sięga do brzucha. Jeśli jednak chcesz dopłynąć do wraku, wygląda on na dość głęboki, a prąd jest dość silny. Widziałem, jak ktoś skakał z wraku, a nie zrobiłby tego w 50 cm wodzie.

wrak

Po prawej stronie wysepki, gdzie znajdują się inne boje, miejscowi mówią nam, że jest „acuario”, czyli są tam ryby. Wszystkie są małe, super kolorowe, nie boją się, dają się nieść falom, w trybie super relax. Nie widzieliśmy takich w ciągu ostatnich kilku dni. W pobliżu skał widzimy tysiące planktonu.

Jest 10 rano i zaczynają się tłumy (tłumy raczej trzymają się boi, dla ochłody). Czas stąd odejść. Po drodze zatrzymujemy się na plaży, aby kupić kokosy (7000COP). Pomimo bardzo szarego nieba, woda jest nadal bardzo piękna.

Reggae Roots

Zabieramy skuter z powrotem. Ponieważ podobało nam się doświadczenie w La Piscinita, szukamy podobnego miejsca. Google Maps wskazuje West View (5000COP/osoba), ale szybko zmieniamy zdanie, gdy widzimy około dwudziestu skuterów i kilka autobusów turystycznych zaparkowanych z przodu.

Tuż obok znajduje się bar/restauracja w stylu Boba Marleya(Reggae Roots), pusty, z deską do nurkowania i leżakami. Nie wahamy się dwie sekundy i cieszyć się miejscem, sam. W odległości 10m od niego z rozbawieniem obserwujemy tłum West View ustawiający się w kolejce tylko po to, by skoczyć z deski do nurkowania.

Tutaj nie dają nam chleba, żeby nakarmić ryby. Natomiast w Piscinicie i West View ryby są dokarmiane, więc jest ich znacznie więcej. Po zobaczeniu szału karmionych ryb, nadal dobrze jest być w 100% naturalnym miejscu. Ryb jest mniej, ale za to są bardziej zróżnicowane, bardzo kolorowe, widzieliśmy też białe jeżowce i dwie ryby, które wyglądają jak flet.

W pewnym momencie ryba próbuje się ze mną porozumieć, nie wiem czy denerwuje ją mój aparat, czy pozuje mi do uśmiechu. Co o tym sądzisz?

¡Hola World Tour 5 kontynentów!
małe kraby na skałach

Czujemy się tu tak dobrze, że wrócimy tam jeszcze tego samego popołudnia. Wstęp jest wolny, w zamian za napój. Limonada naturalna jest wspaniała, nawet jeśli jest trochę droga (10000COP). Jest to idealne miejsce do oglądania zachodu słońca, ponieważ jest otwarte później niż inne miejsca.

w oddali: statek wojskowy

W skrócie, objechaliśmy dziś wyspę dwukrotnie, zatrzymując się regularnie na postoje na zdjęcia i jedzenie. Zdecydowaliśmy się zignorować inne przystanki turystyczne, takie jak: otwór wentylacyjny, wizyta w piwnicy, muzeum, nie wiem co..

Minęliśmy wielu policjantów, niektórzy chowali się za drzewem. Ograniczenie prędkości wynosi 30km/h, a na naszym małym skuterku jedziemy już 25km/h. Tak więc wózki golfowe objeżdżające wyspę regularnie przekraczają dozwoloną prędkość i są często zatrzymywane przez policję. Więc bądźcie ostrożni!

Lunch zjedliśmy w najlepszej restauracji z owocami morza na wyspie: Regatta, polecanej przez miejscowych. Jeśli wybieracie się tam wieczorem, lepiej zarezerwować miejsce. Poszedłem na ich homara (złowiony na wyspie, tak świeże) i to było zbyt dobre i obfite. JB zjadł paellę, która według niego była dobra, ale nic więcej.

Dzień 4:

Jesteśmy umówieni na 11 rano, aby zwrócić skuter przed lotniskiem (nasz samolot startuje o 12:30). Wracamy do pokoju i jako że pogoda jest ładna, idziemy na główną plażę, by po raz ostatni podziwiać piękne krajobrazy wyspy. Nie pływaliśmy tam ani razu, bo jak dla nas jest tam za dużo fal, przez co snorkeling nie jest zbyt ciekawy.

świeże owoce, mniam!!!

Wszyscy tłoczą się wokół drzew kokosowych, ale jeśli pójdziesz ścieżką do baru The Islander, możesz być prawie sam na świecie.

Tak kończy się nasz niezapomniany pobyt w San Andrés. Przepraszamy za jakość zdjęć zrobionych naszą kamerą sportową, kolory są nieco bledsze niż w rzeczywistości. Aby zobaczyć prawdziwe kolory, będziesz musiał przyjechać do San Andrés 😀

W samolocie zostaję umieszczony po prawej stronie i ku mojej radości widok zapiera dech w piersiach. Dzięki JB za ten miły prezent urodzinowy!

Część 2: Praktyczne wskazówki

Specjalny przewodnik po San Andrés został zamieszczony tutaj. W międzyczasie podam Ci ogólny budżet:

Budżet

Stawka za wrzesień 2019: 1000COP = 0,27 €

  • Transport z lotniska do Medellin i z powrotem: 25.000COP za osobę (transport publiczny)
  • Karta turystyczna (obowiązkowa): 112 500COP
  • Hotel: 40€/noc, pokój dwuosobowy
  • Samolot: 98€/osoba w obie strony z Medellin, bez bagażu rejestrowanego
  • Posiłki: od 20000COP do 35 000COP/osobę w restauracjach turystycznych
  • W Regatta: 62€ za dwie osoby, danie + deser + napój
  • Wypożyczenie skutera na 72h: 200 000COP (płatność gotówką)
  • Limonada przy desce do nurkowania: 10000COP
  • Wejście do Piscinaty: 6000COP/osoba
  • Wycieczka łodzią: 66000COP/osoba
  • Taxi do portu: 10000COP za dwie osoby

RAZEM : 618€ dla dwóch osób, 4 dni ALL INCLUSIVE

325 500COP płatne gotówką (dla dwóch osób) i 530€ płatne kartą kredytową lub online

, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *