Mandalay (Birma) – dużo większe niż myślisz


Birma zawsze była dla nas wymarzonym celem podróży. Od lat powtarzamy sobie, że musi znaleźć się na naszej top liście, zanim stanie się zbyt turystyczna. No cóż, w końcu jesteśmy.
Część 1: Podróż
Część 2: Praktyczne wskazówki

Część 1: Podróż

Do Mandalay docieramy po 2 godzinach (chyba) lotu z Bangkoku. Dlaczego jedziemy bezpośrednio do Mandalay zamiast do Yangon? Dlaczego nie zrobimy tak jak wszyscy inni? Po prostu dlatego, że nigdy wcześniej nie słyszałam o Rangunie (ups). Źle zrobiłam research i nie zdawałam sobie sprawy, że Rangun jest lepiej obsługiwany niż Mandalay. Ten błąd „kosztował” nas dodanie Tajlandii do naszego planu podróży (chcieliśmy zrobić Kathmandu – Mandalay, ale bilety były za drogie. Zrobiliśmy więc Katmandu – Tajlandia – Mandalay).
Na koniec dodam, że wcale nie żałuję swojego wyboru.
Z samolotu widzę górę, której szczyt kryje dwie stupy (jednej nie widać dobrze na zdjęciu, przepraszam)
img_2869.jpg
Dzięki e-wizie, o którą wystąpiliśmy 3 miesiące temu, przechodzimy kontrolę na lotnisku w 5 minut, z małą pieczątką w paszporcie upoważniającą nas do 28-dniowego pobytu na terytorium kraju. Musimy wypełnić kartę przylotu, kolejną kartę dla urzędu celnego… ale to bardzo proste i szybkie.
Realizujemy nasze dotychczasowe procedury:

  • Wypłacanie pieniędzy: bankomat działa dobrze, ale pobiera 6,5% prowizji. Jest trochę/bardzo mocno nadużywany. Wybieramy inne rozwiązanie: wymianę pieniędzy. Kurs wymiany jest różny w zależności od banknotów. Im większa nota (50, 100), tym lepszy kurs 😀
  • Zauważenie taksówki/przewozu: przewóz wygrywa dzięki bardziej akceptowalnej taryfie: 4000 kyatów/osoba
  • Karta SIM w Telenor w porządku

Nasz hotel znajduje się przed starym pałacem królewskim, który wygląda jak ogromny idealny plac o szerokości ponad 2 km.
Bardzo szybko orientujemy się, że nikt nie rozumie tu angielskiego, ale są bardzo uśmiechnięci, życzliwi i nie wahają się poprosić o pomoc tych, którzy angielski rozumieją. Widać, że to już nie Tajlandia, nie ma znaków „bike for rent” co 5m, ani „Laundry” wszędzie, nawet numery są napisane po birmańsku.
Pytamy o ciekawe punkty w okolicy i jak dojechać do Bagan. Recepcjonista proponuje nam łódkę za 35$, która pokonuje trasę Mandalay – Bagan w 6h30. Grzecznie odmawiamy, bo Caroline z Voirlemonde mówiła nam o powolnej łodzi, która pokonuje tę samą drogę w 15 godzin za 10$. Jest to łódź dla Birmańczyków, bardzo ładna, którą następnie zabrała moja przyjaciółka Lauriane, której również bardzo się podobała.
Po wielu poszukiwaniach w Internecie, bierzemy taksówkę (drogą!), aby kupić nasze bilety. Brak informacji o Birmie zmotywował mnie do stworzenia kilku artykułów, aby zaktualizować niektóre informacje, zwłaszcza o cenach, transporcie i pieniądzach. Jesteśmy w środę, łódź odpływa 2 razy/tydzień: środa i niedziela. Tak więc „utknęliśmy” w Mandalay na 4 dni.
Pierwsza kolacja w bui-bui
img_2882.jpg

Dzień 2: Kuthodaw Pagoda -> Sandamuni Pagoda -> Mandalay Bo Bo Gyi Nat -> Shwenandaw Kyaung

Po wczorajszej wieczornej przygodzie z taksówką (5000 kyatów, 15 minut na 4,4 km) zdajemy sobie sprawę, że nie da się zwiedzić tego miasta na piechotę (chyba, że jest się sportowcem), a taksówki są zbyt drogie. Wypożyczamy 2 rowery w hotelu (3000 kyatów/osoba).
Jest tylko 30°C i niebo jest zachmurzone -> całkiem OK do jazdy na rowerze. Drogi są w porządku, uważam je za mniej niebezpieczne niż chodniki, gdzie wszędzie są dziury. Idziemy do pagody Kuthodaw, największej księgi na świecie. Cytat z Wikipedii:

Pagoda Kuthodaw jest buddyjską stupą znajdującą się w Mandalay, w Birmie. Mieści się tam największa księga na świecie (pod względem wielkości), buddyjski kanon palijski, czyli Tipitaka. Jest on wyryty na 729 marmurowych stelach, z których każda chroniona jest w kyauksa gu, czyli jaskini inskrypcyjnej, pod małą, pobieloną stupą. W centrum znajduje się złota stupa, wysoka na 57 m, zbudowana na wzór pagody Shwezigon w Nyanung U (niedaleko Bagan).

Rowery trzymamy na nieoficjalnym parkingu, który zajmuje chodnik przed pagodą.
Czytałem na Tripadvisor opinie ludzi, którzy są bardzo źli, ponieważ pobiera się od nich opłatę 100 kyatów za zaparkowanie roweru (kiedy nawet Birmańczycy płacą). Jeśli płacą za parkowanie we Francji, dlaczego nie płacą za parkowanie, nawet jeśli jest to nieoficjalne, w Birmie? Zwłaszcza, że kosztuje równowartość 7 centów…
Mała uwaga dotycząca pagód: dziewczęta muszą zakrywać ramiona i kolana. W przeciwieństwie do Tajlandii, tutaj nikt nie pożyczy ci szalika czy sukienki, żeby cię okryć. Chłopcy mogą wejść w spodenkach bermudzkich. I oczywiście przed wejściem należy zdjąć buty.
Ta pagoda jest naprawdę piękna. Setki stup, wszystkie białe, są ustawione w jednej linii. Stele są chronione ogrodzeniem, nie możemy ich dotykać. Za ogromnym Buddą (wspaniałym!) stoi złota stupa. Widzimy Birmańczyków piknikujących w pobliżu, przy stupach, lub w niewielkiej odległości od Buddów.
img_2907.jpg
img_2894.jpg
img_2888.jpg
Grupa dziewczyn proponuje, że nałoży na nas Thanakę, JB wyczuwa oszustwo z odległości kilku kilometrów, ale jestem zbyt szczęśliwa, że ktoś mi to proponuje, więc od razu mówię „tak”. Poza tym, robią to naprawdę dobrze: wszyscy komplementują JB za jego Thanakę w kształcie liści. Thanaka to żółta pasta, którą Birmańczycy nakładają na twarz i ciało, aby chronić się przed słońcem. Można go używać w sposób artystyczny, tworząc wzory, lub całkowicie zakrywając twarz bez dbania o estetykę. Istnieje w wersji proszkowej, w kawałku drewna…
14068046_314857735524164_816278252119514004_n
Jeśli pamiętacie Peking Express sprzed kilku lat, uczestnicy byli w Birmie i zanim wyruszyli nad jezioro Inle, musieli poprosić Birmańczyków o nałożenie Thanaki na twarz. Do dziś pamiętam ten szczegół. Cóż, Thanaka i ja mamy długą historię 😀
Po tym bardzo interesującym geście, dziewczyny proponują nam zakup malowanych lub bambusowych kartek. Przyznaję, kupiliśmy kilka po wygórowanej cenie, nawet po negocjacjach.
Następnie idziemy do Pagody Sandamuni (3mn spaceru), pagody w tym samym stylu, ale z jeszcze większymi i liczniejszymi stupami. To jest naprawdę imponujące. Stupy są jednak tak blisko siebie, że dostęp do nich jest całkowicie zabroniony. Można je zobaczyć, ale nie można się do nich zbliżyć jak w Kuthodaw. Dobra wiadomość jest taka, że stele nie są już ukryte za płotami, możemy je dobrze widzieć.
img_2899.jpg
img_2900.jpg img_2901.jpg
Zjedliśmy lunch w bui-bui przed Kuthodaw. posiłek jest prosty i tani (1700 kyatów lub 1,27 €, napoje + owoce w deserze wliczone), szefowa nawet pożycza mi swój wachlarz, kiedy widzi, że się topię <3 <3
Wszędzie ludzie się do nas uśmiechają, pozdrawiają i pomagają nam jak tylko mogą, niezależnie od tego czy rozumieją angielski czy nie. W przeciwieństwie do Indii, gdzie po każdym „Where are you going?” następuje „And if not, my brother is a tour guide”, tutaj ludzie są nami naprawdę zainteresowani w szczery i bezinteresowny sposób.
Następnie udajemy się do Mandalay Bo Bo Gyi Nat, gdzie wszystko jest lśniące i złote. To samo, stupy są wszędzie, ale wiele z nich jest w budowie, co uniemożliwia nam zwiedzanie (nie zapominajmy, że jesteśmy boso, a chodzenie boso po placu budowy nie jest zbyt przyjemne).
img_2917-1.jpg img_2919-1.jpg img_2909-1.jpg
Niektóre stragany przyciągają moją uwagę jako kupującego: kupuję słynny proszek Thanaka za 1000 kyatów i n-ty wachlarz (ciągle je gubię).
Postanawiamy wrócić do hotelu przez 62 ulicę, gdzie co 10m znajdują się klasztory. Zatrzymujemy się przy Shwenandaw Kyaung, który przypomina mi piękne nepalskie świątynie. Opłata za wstęp trochę nas odstrasza (10 000 kyatów, czyli 10$), ale bilet jest ważny na kilka zabytków, przez 5 dni.
img_2932.jpg
img_2930-1.jpg img_2923-1.jpg img_2928-1.jpg
Podoba mi się Podoba mi się Podoba mi się! Wszystko wykonane jest z drewna tekowego (Birma je eksportuje), wszystko jest rzeźbione, duża część jest nawet złocona. W środku znajduje się Budda z nieco wyższą platformą. Wizytę kończymy bardzo szybko, ale zbyt zachwyceni pięknem tego miejsca, zupełnie przegapiamy znajdujący się obok złoty pałac (ups).
Zatrzymujemy się w KBZ Banku, poleconym do dokonania wymiany. Birma ma teraz mniejszą paranoję na punkcie banknotów w obcej walucie. Lauriane opowiadała mi, że w zeszłym roku (2015), jej giełda rachunków wymagała weryfikacji 3 pracowników, wszyscy biegali w kółko. Ale to było wcześniej. Nie potrzebują już nieskazitelnie czystych banknotów bez zagnieceń. Celowo oddaję 2 dość nowe banknoty 100$, które są złożone na pół. 0 reakcji. To jest to, podróżnicy, nie musicie już przyjeżdżać do Birmy z rachunkami za 0 winy. To już przeszłość! Jeśli kurs wymiany jest lepszy niż na lotnisku, obowiązuje ta sama logika: im większy rachunek, tym lepszy kurs.

Po wymianie dostajemy z powrotem birmańskie banknoty, które pachną… kulkami na mole, charakterystyczny i bardzo nieprzyjemny zapach.
Jesteśmy też świadkami dwóch wypłat pieniędzy od Birmańczyków. Pracownik banku wyjmuje stos banknotów, wkłada je do plastikowej torby i podaje birmańskiej kobiecie. Biorąc pod uwagę kupę, musi to być około 5 000 $. Birmańska kobieta daje torbę swojemu 6-letniemu synowi 😀 Inna Birmańska kobieta przychodzi po swoje pieniądze do kasy, to samo, kupka pieniędzy w czarnej plastikowej torbie. P/s: kiedy pojedziesz do Wietnamu, idź do jubilerów, żeby zobaczyć, jak kupuje się sztabki złota (dostarczane również w plastikowych torbach hihihi).
W pobliskiej restauracji skosztujemy słynnego birmańskiego curry, któremu towarzyszą pyszne małe dania z warzyw.

Dzień 3: Wzgórze Sagang – Mahamuni – Wzgórze Mandalay – ulica 26

Wypożyczamy skuter na cały dzień. Najemca informuje nas, że Inwa jest w tej chwili zalana. Postanawiamy iść tylko na wzgórze Sagang.
Dotarliśmy na miejsce i padając z głodu, zatrzymujemy się w lokalnej restauracji. Komunikacja jest utrudniona, nawet jeśli właściciel rozumie kilka słów po angielsku. Prosimy o ryż, a ona serwuje nam to samo, co bui bui wczoraj przed pagodą Kuthodaw: ryż, smażone orzeszki ziemne, jedno jajko sadzone na osobę, sos chilli Maggie’s, jakieś kimchi i rosół. Myślę, że to jest rodzaj jedzenia, które jedzą na co dzień. Bardzo proste i tanie (1400 kyatów za dwie osoby). Ze szczerymi uśmiechami na dodatek.
Następna część jest nieco bardziej skomplikowana niż oczekiwano, ponieważ Samsung JB ma problemy z lokalizacją nas. Sagang to Bagan bis, tzn. jest tam mnóstwo pagód, klasztorów i stup (por. widok na Sagang z drugiego brzegu, złote szczyty to stupy, jest ich mnóstwo)
img_2944.jpg
Czy widzisz jakichś mnichów otaczających Buddę?
img_3004.jpg
Nie wywieramy na sobie presji, bo wszystko jest piękne, możemy sobie pozwolić na zwiedzanie pagód „na wyczucie”. Strzałki i wskazówki są po birmańsku, idziemy za strzałkami nie bardzo wiedząc dokąd nas to prowadzi.
img_2956.jpg
Mimo to i tak docieramy na szczyt góry, skąd mamy piękny widok na rzekę i całe miasto. Obecność turystów daje nam do zrozumienia, że jest to rzeczywiście „The place to be”.
img_2964.jpg
img_2950.jpg
img_2953.jpg
Mijamy szkołę klasztorną (mali mnisi, mają mniej niż 10 lat). To wciąż dzieci: widzimy około dziesięciu z nich wokół stoiska z brokułami i sałatką z papai przed szkołą, korzystających z przerwy, by coś przekąsić. Zostanie mnichem może być tutaj jedyną opcją, szczególnie dla biednych rodzin.
Następnie idziemy wzdłuż małej ścieżki: jest bardzo zakurzona, ponieważ służy do transportu piasku, wydobywanego z rzeki naprzeciwko.
Wracamy do Mandalay zatrzymując się przy Mahamuni, gdzie znajduje się jeden z pięciu wizerunków Buddy wykonanych za jego życia. Wierni na zmianę przyklejają złote liście do posągu Buddy, który z biegiem lat stał się ogromnym posągiem z litego złota. Ekran telewizora pozwala śledzić to wszystko na żywo, ponieważ kobiety nie mogą podejść blisko, a wiernych jest zbyt wielu, aby dobrze widzieć (przepraszam za jakość zdjęcia)
img_2958.jpg
Korzystamy z tego, że mamy skuter, aby pojechać na Mandalay Hill i uniknąć 1h30 chodzenia (lub 8$ od osoby w jedną stronę, aby wejść na szczyt pick upem). Na drodze spotkamy wielu Birmańczyków, którzy wybierają drogę zarezerwowaną dla motocykli/samochodów do uprawiania sportu (inna droga, licząca tysiące kroków, zarezerwowana jest dla wiernych i turystów).
Nie wygląda to tak jak na zdjęciu, ale te posągi mają 20m wysokości, są na drodze do Mandalay Hillimg_2966.jpg
Stupa pagody na szczycie wzgórza Mandalay
img_2971.jpg
Zachód słońca na wzgórzu Mandalay nie jest, szczerze mówiąc, tak wyjątkowy, jak sprzedają go nam przewodniki. Rozumiem dlaczego ludzie, którzy idą 1h30, boso, przychodzą tutaj i mówią „to wszystko dla tego”. Jednak widok 360 stopni na szczycie jest nadal ładny. Wielu mnichów przyjeżdża tu, aby ćwiczyć angielski z turystami… Albo po prostu do robienia sobie zdjęć. Oni są przede wszystkim ludźmi.
img_2968.jpg
Aby wejść na szczyt, mimo naszego skutera, musimy pokonać kilka schodów. Wbrew temu co możemy przeczytać na TripAdvisor, nie jest tam aż tak brudno, trzeba tylko uważać gdzie stawia się bose stopy.
JB dołącza do grupy Birmańczyków grających w piłkę wokół ogromnej stupy z ogrodzeniem. Ze względu na miejsce, każdy musi zdjąć buty. Zawodnicy dają z siebie wszystko, boso, nie wahają się rzucić na ziemię, jeśli jest to konieczne.
img_2973.jpg
Po tej sportowej przerwie uczestniczymy w pokazie strumienia wody (z dźwiękiem i światłem) na 26 ulicy, przed starym Pałacem Królewskim. Przestrzeń wokół tego starego pałacu królewskiego (wypełniona wodą) jest również wykorzystywana jako siłownia otwarta dla Birmańczyków. Tutaj jogging nie jest zbyt modny, ale szybkie chodzenie jest przyjęte przez wszystkich. Widzimy nawet maszyny, bardzo proste, zainstalowane na chodniku, aby mogli pracować swoje mięśnie. Dla tych, którzy są głodni po wysiłku fizycznym, po drodze jest kilka straganów z sałatkami z mango/papaja i kebabami. Jest tam również niesamowity widok na wzgórze Mandalay i jego oświetlone nocą pagody.
img_2980.jpg
Kolację jemy w hotelowej restauracji, by poznać słynną sałatkę herbacianą, birmański specjał, trudny do znalezienia w Mandalay. Jest bardzo dobra, świeże liście nie mają gorzkiego smaku parzonej herbaty.
20160819_213010

Dzień 4: deszcz, deszcz, deszcz

Jesteśmy bardzo zmotywowani, aby pojechać do Amarapury i uczestniczyć w obiedzie tysięcy mnichów.
Uzbrojeni w nasze poncho przeciwdeszczowe, dzielnie stawiliśmy czoła ulewnemu azjatyckiemu deszczowi na naszym skuterze, by po dwóch minutach zrezygnować. My nie jesteśmy przemoczeni, ale ulice są zalane. Nie widzimy niedoskonałości drogi i ryzykujemy, że w każdej chwili wylądujemy w wielkiej dziurze.
Postanawiamy zwrócić skuter od razu, zanim drogi staną się nieprzejezdne. Podążamy mniej zalanymi drogami, nawet jeśli oznacza to konieczność zrobienia dużego objazdu.
Po drodze mijamy też węża, najwyraźniej niejadowitego. To zdecydowanie zniechęca mnie do chodzenia po zalanych ulicach. Co więcej, co roku w czasie monsunu ubolewamy w Azji nad kilkoma ofiarami wpadającymi (i znikającymi) do kanałów.
Nie dalej jak wczoraj moi rodzice skorzystali z funkcji „sprawdzania bezpieczeństwa” na Facebooku po tym, jak burza uderzyła w Hanoi. Nasz dom w Hanoi jest na szczycie mini wzgórza, nigdy nie cierpieliśmy z powodu powodzi, ale ci, którzy mieszkają w niższych obszarach (zwłaszcza w starej części Hanoi), lub w pobliżu czerwonej rzeki, nauczyli się z tym żyć i muszą czyścić swoje ściany i podłogi co najmniej raz w roku. Niektóre są nawet wyposażone w łódkę 😀
Kiedy dotarliśmy na miejsce, Tim, który wypożyczył nam skuter, zaproponował, że zabierze nas z powrotem do hotelu samochodem, bo według niego żadna taksówka się tu nie zapuści (jest naprawdę zbyt miły!). Po drodze Tim nauczy nas, że pismo birmańskie jest bardzo trudne i różni się od języka mówionego. Mieszkając w Birmie od 18 lat, zna ten kraj na pamięć i jest zaskoczony, że w tym roku nie pada więcej niż w tym. Normalnie w ciągu 4 miesięcy pada tak jak dzisiaj, przez cały dzień. W tym roku, z wyjątkiem południa, na północy pada znacznie mniej. Lepiej rozumiemy dlaczego hotele w Dawei (południe Birmy) są zamknięte w czasie monsunu.
Zobaczymy też po drodze skutery do połowy pod wodą, kobiety spacerujące po ulicy, gdzie woda sięga do łydek. Jeśli przejeżdża samochód, piesi i skutery obok niego są przemoczeni do suchej nitki. A jednak wszystko pozostaje otwarte: bui bui, salony fryzjerskie…
Zmieniamy hotel, żeby mieć bliżej do portu (łódź do Bagan odpływa jutro o 5 rano). Nowy hotel jest równie komfortowy jak ten pierwszy, co nas bardzo zaskoczyło, biorąc pod uwagę ostatni rozwój turystyczny Birmy. A obsługa jest IMPECCABLE.
img_2981.jpg

Ostatnie dni w Birmie

Wracając do Mandalay po 8 godzinach jazdy autobusem z Inle Lake, wybieramy inny hotel (Hotel 8) i jesteśmy zachwyceni, że go odkryliśmy. Nie tylko wypożyczają rowery za darmo, ale również wypożyczają skutery bezpośrednio w hotelu za 15 000 kyatów/dzień.
Nadal nie zapomnieliśmy o naszej chęci odwiedzenia Amarapury. Wyjeżdżamy skuterem o 9:40, aby być w klasztorze Mahar Gandar Yone i uczestniczyć w posiłku mnichów o 10:15. Mimo GPS-u nie znajdujemy wejścia do klasztoru, ale mnich na skuterze prowadzi nas do refektarza, gdzie tysiące mnichów stoi w kolejce po jedyny posiłek dnia. Wielu wiernych przychodzi gotować i roznosić posiłki. Niektórzy turyści również biorą udział w dystrybucji. Szkoda tylko, że ilość aparatów fotograficznych skierowanych na twarze mnichów, czy turystów przychodzi w mini szortach, podczas gdy my jesteśmy w klasztorze. Przez szacunek wobec tej demonstracji pokory, zrobimy tylko jedno lub dwa zdjęcia, zanim szybko się wymkniemy. Nie dotyczy to wszystkich.
img_3268.jpg
Następnie udajemy się na most U Bein, który znajduje się tuż obok i ma długość 1,2 km. Jest to najdłuższy most tekowy na świecie. Spacer po tym moście jest przyjemny, co 20 m znajdują się ławki i miejsca do odpoczynku. Wielu ulicznych sprzedawców przekona Cię do kupienia kilku przekąsek (sałatka z mango, szaszłyki, kraby…), do odwiedzenia raczej dla atmosfery niż dla piękna. Zachód słońca jest podobno wspaniały, ale nie będziemy mieli okazji tego sprawdzić.
img_3263.jpg
Drzewa są pod wodą, bo w ostatnich dniach w Mandalay bardzo dużo padało. W rzeczywistości, kilka minut po tym zdjęciu, spadł deszcz.
img_3262.jpg img_3274.jpg
Następnie spędzamy wieczór w centrum handlowym Diamond Plaza i odkrywamy późne salony piękności w cenie 6000 kyatów za 45-minutowy masaż (którego nie przetestowaliśmy, nie mając zbyt wiele pieniędzy przy sobie).
Testujemy koreańską restaurację w tym samym centrum (w końcu niezbyt koreańska, bo dostosowana do birmańskiego gustu, ale dobra) i kino w tym samym miejscu.

Kino w Birmie, niezapomniane przeżycie

Wybieramy film koreański (Train to Busan) z angielskimi napisami (nie ma tu napisów birmańskich, jeśli film jest anglojęzyczny to nie będzie napisów). To trochę dziwne, bo Birmańczycy nie znają dobrze angielskiego. Miejsca są ponumerowane i można je wybrać na ekranie (ale dlaczego nie mamy tego systemu we Francji???) i są 3 poziomy cenowe (1500/2500/3500 kyatów), my wybieramy miejsca 2 kategorii (2500 kyatów ok. 2€/osoba).
cinema
Bardzo podobała nam się ta sesja. W środku knajpy, jak to w Tajlandii, wszyscy wstajemy przed bardzo wzruszającą muzyką (hymn Birmy?) z flagą Birmy (gdybym była Birmanką, płakałabym z dumy przed tą nieco tanią i rozpikselowaną flagą, OMG ta muzyka była zbyt cholernie dobra). Potem jest zbyt dziwny klip filmowy, w którym jest dużo tekstów po birmańsku, piosenkarka uśmiecha się i śpiewa. W środku jej filmu jest scena, w której ludzie zostają porażeni prądem próbując ratować innych porażonych prądem i gdzie pokazują jak prawidłowo ratować się w przypadku problemów elektrycznych za pomocą drewnianego kija. Może ta dziewczyna po prostu śpiewa „First Aid for Dummies” po birmańsku? Życzymy jej, aby sprzedała wiele płyt.
Przez cały film słychać w tle zabawny szum, jakby padał deszcz. W rzeczywistości pochodzi on z birmańskiego „lokalnego popcornu”: ziaren słonecznika. Ta mała przekąska jest bardzo uzależniająca, nie wnosi nic w kwestii kalorii, a skończenie małej paczki zajmuje wieczność. Poza tym, po sesji, na podłodze są nasiona, ale wszędzie wszędzie. Jestem pewien, że nie jest to wcale związane z chamstwem Birmańczyków, ale z filmem. Rzeczywiście, film jest o zoombies i są sceny, w których wszyscy skaczą i krzyczą ze strachu, myślę, że ziarno padło właśnie w tych momentach. Widzowie zdają się rozumieć napisy (dlaczego ci ludzie nie pracują w branży turystycznej, gdzie brakuje anglistów?), bo dobrze reagują na dialogi. Nawet trochę za bardzo. Komentują na głos, zwłaszcza gdy pojawia się zoombie, a główny bohater jeszcze go nie zauważa. Chyba radzą bohaterom, żeby biegali.
A tak, jeszcze jedno: z powodu powtarzających się przerw w dostawie prądu w Birmie, film był przerywany 3 razy (na 10 do 20 sekund).
Krótko mówiąc, doskonały ostatni wieczór w Birmie!
Część 2: Praktyczne wskazówki

Budżet

  • Pokój dwuosobowy w Hotelu 8 (który polecamy): 20$/noc, bardzo ładna i popularna okolica. Hotel wypożycza rowery za darmo i skutery (15000 kyatów/dzień).
  • Pokój dwuosobowy w Palace View Hotel (bardzo dobry) : 27$/noc, hotel jest prawie nowy z doskonałym widokiem na stary pałac królewski, nieturystyczna okolica. Hotel wypożycza rowery, skutery nie są dostępne
  • Pokój dwuosobowy w Royal Tulip Guest House (polecamy): 25$/noc, tylko 10mn od portu (wygodne, jeśli płynie się łodzią do Bagan). Nie-turystyczna okolica z bui-bui i supermarketem obok. Śniadanie zostało nam podane w małym pudełku, ponieważ wyjeżdżamy wcześnie rano
  • Wypożyczenie roweru: 3000 kyatów/dzień
  • Wypożyczenie skutera: od 10.000 do 15.000 kyatów/dzień za automatyczny skuter. Benzyna: 600 kyatów/litr
  • Opłata za wstęp do zabytków opłacana przez rząd (Strefa Kultury): 10 000 kyatów/osoba za 7 dni
  • Taxi :
    • 5 000 kyatów za około 5 km
    • Lotnisko Mandalay -> hotel w Mandalay i z powrotem: 4,000 kyatów/osoba transportem wahadłowym. 12,000 kyatów za prywatną taksówkę.
  • Wyżywienie: od 2000 do 3000 kyatów/danie
  • Kino: od 1500 do 3500 kyatów/osoba
  • Masaż w Diamond Plaza (3 piętro i 4 piętro): 6000 kyatów/45 minut

Porady

  • Chodzenie pieszo nie jest ważną opcją transportu w Mandalay. To miasto jest ogromne, nawet jeśli nie wygląda tak na Google Maps. Ponadto, chodniki nie są zbyt dobre. Wyszczególniliśmy dla Was taryfy i środki transportu w Mandalay
  • Jeśli chcesz iść pieszo, wybierz hotel między 10 a 12 ulicą, po wschodniej stronie miasta (w pobliżu Mandalay Hill).
  • Jeśli koniecznie chcesz wypłacić pieniądze z bankomatu, pamiętaj, aby poinformować o tym bank przed wyjazdem (bank może zablokować Twoją kartę myśląc, że jest to próba oszustwa) i zwróć uwagę na opłaty
  • Zawsze miej trochę drobnych, aby zapłacić za parking. Nawet jeśli rowery są strzeżone, zawsze zamykaj je na klucz
  • Jeśli chcesz wypożyczyć skutery tutaj za 10$-15$, zobacz nasz artykuł
  • Jeśli popłyniecie łodzią do Bagan, wynajmijcie hotel w pobliżu portu, ponieważ trudno będzie Wam znaleźć taksówkę o 5 rano.
, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *