Kurs projektowania biżuterii (Paryż) : Moje Opinie & Moje adresy


Dziś piszę ten artykuł, aby przedstawić Wam moją opinię na temat kursów jubilerskich, w których brałam udział w Paryżu. W Internecie często można znaleźć opisy kursów, ale bardzo mało opinii.

Kontekst

Moja miłość do biżuterii zaczęła się od mojej małej kolekcji srebrnej i złotej biżuterii, którą rodzice dawali mi od małego. Kontynuował to JB, który dawał mi pierścionek w każdą rocznicę ślubu. W 2015 roku, po tym jak dał mi wszystkie pierścionki, które chciałam (po 5 latach małżeństwa, zaczyna się to wydawać dużo), pomyślałam „dlaczego nie stworzyć własnej biżuterii”.

Wtedy właśnie zaczęłam szukać kursów tworzenia biżuterii w Paryżu.

Pomimo obfitej podaży, w końcu miałem problem ze znalezieniem swoich nauczycieli, ponieważ :

  • chcę nosić tylko biżuterię srebrną/złotą, ponieważ jestem uczulona na inne metale => żadnych zajęć z biżuterii
  • noszę bardzo delikatną biżuterię, mając małe dłonie => żadnych zajęć z pasty srebrnej
  • chcę pracować bezpośrednio na metalu => koniec z pastą do srebra lub woskiem

Tak więc, po przeprowadzeniu wielu badań, zdałem sobie sprawę, że chcę wziąć udział w zajęciach , na których będę musiał pracować przy stole, zrobić kilka lutowań i użyć walcowanego srebra. Do tego doszedł mój brak czasu (dużo pracowałem)….

Więc mam:

  • po wieczornych zajęciach (raz w tygodniu) z Iris Hellen
  • po tygodniowym szkoleniu u Thierry’ego Grave’a
  • sama kupiłam trochę materiałów i zapłaciłam za miejsce w pracowni jubilerskiej w dni wolne od pracy

O tym wszystkim opowiadam w tym artykule:

Pierwsze danie w Iris Noir

Godziny otwarcia: od poniedziałku do piątku, rano (10.00 – 13.00), po południu (14.00 – 17.00) lub wieczorem (18.00 – 21.00) w niektóre dni tygodnia.

Więcej informacji: na jego stronie na Facebooku


Trzygodzinna
sesja wstępna:
65€Pakiet dwunastogodzinny (cztery zajęcia):
240€Pakiet trzydziestogodzinny (dziesięć zajęć): 550

Materiały i metal (mosiądz) w zestawie

Trafiłem na stronę Iris, z którą do dziś utrzymuję kontakt. Jest genialną kobietą, która porzuciła świat finansów, by stworzyć własną pracownię. Obecnie prowadzi zajęcia m.in. w godzinach wieczornych, od 18 do 21. Jej studio znajduje się w Levallois, niedaleko mojej ówczesnej pracy i blisko metra. Z racji pracy, zawsze przyjeżdżałam biegiem około 18:20 🙂

Z obawy, że nie jestem w tym dobra, zaczęłam od 3 godzin zajęć. Normalnie pierwsze zajęcia to robienie medalu, ale ponieważ nie noszę dużej biżuterii, wolałam zrobić mały koci pierścionek, bez lutowania. Iris pomogła mi z moim pomysłem na pierścionek i poprowadziła mnie krok po kroku. Mosiądz jest zapewniony i wliczony w cenę zajęć, więc mój pierwszy pierścionek był mosiężny.

Te 3 godziny minęły niezwykle szybko. Nauczyłem się jak używać bocfilu (narzędzie, które wygląda jak piła, do cięcia metalu). Na zdjęciu widać, że trochę za bardzo przycięłam kocie ucho. Byłem wyjątkowo powolny w cięciu, ale i tak udało nam się go dopracować na czas.

Sesja tak bardzo mi się spodobała, że zdecydowałam się na 5 kolejnych sesji z Iris. W każdy poniedziałek chodziłam do jej pracowni. Prowadzi zajęcia od 2 uczniów, a maksymalnie 3 uczniów jednocześnie. Zawsze są studenci, którzy przychodzą do niej przez cały rok, i tak w kółko. Zazwyczaj w poniedziałkową noc zawsze jest przynajmniej jedna osoba, więc nigdy nie odwołała zajęć ani nie powiedziała mi „nie mam nikogo na poniedziałkową noc”.

Pomimo niewielkich rozmiarów pracowni, jest ona bardzo, bardzo dobrze wyposażona, każdy uczeń ma swoją własną kątnicę, stół warsztatowy, są nawet walcarki, maszyny do powiększania obrączek, do polerowania itp. Jest tam wszystko oprócz robienia żeliwa (co mnie nie interesuje).

Pierwszy zakupiony sprzęt

Mosiądz nie jest materiałem, który szczególnie lubię, szybko się utlenia, więc poradziła mi, abym poszedł i pozłocił swój pierścionek u pozłotnika, czego nigdy nie zrobiłem (z braku czasu). Aby więc zoptymalizować swój czas i sprawić, by moja biżuteria nadawała się do noszenia od razu, zapytałam ją, gdzie mogę kupić srebro. W Paryżu istnieją takie „tajne” adresy, o których istnieniu wiedzą tylko ludzie z branży.

Udałem się więc pod jeden z tych tajnych adresów, podałem swoiste „hasło”, po czym przeszedłem przez podwójne drzwi (w stylu bankowym), w pobliżu metra Arts & Métiers, aby kupić moją pierwszą srebrną płytkę. Iris podała mi instrukcje (rozmiar + grubość).

25€ wszystko jedno! Wow, nie sądziłam, że to takie drogie jak na mały talerz. Ale to dopiero początek wydatków. To tak jak z każdą inną pasją, jak fotografia, a nawet szycie, kiedy chcesz zrobić coś dobrego, od razu chcesz kupić sprzęt.

Wiedząc, że tnę powoli, wolałem wykonywać cięcia w domu , kupując bocfil, ostrza wszystkich rozmiarów… a resztę (spawanie, polerowanie…) robić u Iris, aby zaoszczędzić czas (zawsze przychodzę do niej spóźniony) i poćwiczyć trochę w domu. Wynik nie był tak dobry bez Iris, ponieważ ja jestem mniej wymagająca wobec siebie niż Iris wobec mnie. Przymknąłem więc oko na „błędy”, kiedy na pewno poprosiłaby mnie o powtórzenie 😀 W każdym razie, po wielu potach i bólach, udało mi się sfinalizować i zaoferować ten brelok.

To, co zawsze bardzo mnie wzruszało, to widok moich rąk brudnych i czarnych (z powodu polerowania) i podziwianie moich pięknych klejnotów, lśniących w moich dłoniach.

Pierwsze lutowanie z Iris

Mając bocilade mniej więcej pod kontrolą, czas na pierwsze lutowanie bardzo cienkim pierścieniem 0,8mm (odmawiam noszenia czegoś grubszego). Myślę, że to wciąż mój ulubiony pierścionek, jaki kiedykolwiek zrobiłam. Proste, a lutowanie jest szczególnie dobre. Nie widać w ogóle śladów lutowania, został tak dobrze wypiłowany i wypolerowany.

Zrobiłam go bardzo szybko (chyba 1h30?), a kawałek srebrnego drutu kosztował mnie 1€!

Uwaga: w Iris jest tylko jedno stanowisko spawalnicze, ale nie jest to wcale irytujące, nie jest tak, że musimy spędzić 3 godziny non stop na spawaniu. Więc ustawiamy się tam tylko wtedy, gdy mamy do zrobienia spaw.

Oto moja biżuteria wykonana po kolejnych 5 zajęciach z nią.

Iris oferuje również zajęcia z tworzenia biżuterii z wosku, co pozwala na uzyskanie jeszcze bardziej wyrafinowanej biżuterii. Widziałam, jak jej uczniowie tworzyli bardzo skomplikowaną biżuterię, z ramkami lub miejscami na kamienie szlachetne, a oprawa była następnie oddawana profesjonalnemu seterowi. Inni studenci pracują ze złotem, na co jeszcze się nie odważyłem, biorąc pod uwagę mój niski poziom.

Praktyka w Thierry Grave

5 dniowy kurs u Thierry’ego Grave’a (6h lekcji/dzień): 750€ – materiał i srebrne płytki wliczone w cenę.

24 rue Durantin, 75018 Paryż

Telefon: 06 09 68 35 00

więcej informacji: http: //thierry-grave.over-blog.com

Po kursie w Iris bardzo spodobało mi się to zajęcie i chciałam spędzić cały tydzień na tworzeniu biżuterii, aby przekonać się, czy jest to praca, która może być moją pasją. Jeśli tak, mógłbym rozważyć zmianę kariery. Poszedłem więc do Thierry’ego, z którym wciąż jestem w kontakcie.

Wziąłem specjalnie tydzień urlopu, aby odbyć ten staż w jego warsztacie w 18 okręgu (niedaleko mojego ówczesnego domu).

Thierry, ze swoim 40-letnim doświadczeniem, oferuje tygodniowe kursy w styczniu-lutym oraz czerwcu-lipcu każdego roku. W pozostałym czasie koncentruje się na tworzeniu swojej rocznej kolekcji.

U Thierry’ego wszystkie narzędzia są obecne. A ponieważ on również tnie kamienie, jest tam wiele dużych maszyn.

Celem warsztatów jest wykonanie grawerunku i zamkniętej oprawy. Wszystko było zapewnione (łącznie ze srebrem), choć wolałem przynieść swój bocfil, żeby nad nim „popracować” (tak jak się pracuje nad skrzypcami).

Thierry zauważył, że nie jestem jeszcze doskonały w bocfilu i lutowaniu, więc pierwszy pierścień był koncentratem bocfilu i lutowania. Musiałem złożyć, dużo złożyć, ponieważ sprawiłem, że pojawiły się jakieś plamy ognia 🙁

Drugi pierścionek był jeszcze trudniejszy: dużo i dużo lutowania, nadawanie kształtu, a potem zamknięta oprawa, która mnie wykończyła.

I ostatnia próba grawerowania (katastrofalna!), która uświadomiła mi, że wcale nie lubię grawerować 🙂 Jedyne czego jestem pewien to „domowej roboty” kausze z otworami w kształcie klocków.

Bardzo podobał mi się ten kurs. Byłem tam jedynym uczniem, więc Thierry spędził ze mną mnóstwo czasu i nie pozwalał na żadne błędy. Zrozumiałam jednak, jak ciężka może być ta praca. Każda sekunda, w której nie byłem skupiony, była kosztowna: krzywe cięcie, ślad na metalu… Nie jest możliwe, abym na dłuższą metę był skoncentrowany przy moim stole warsztatowym przez 8 godzin dziennie.

Podczas pobytu w Thierry’s, widziałem innych jubilerów w szkoleniu przez i byli na niesamowitym poziomie. Wiem, że nigdy nie poradzę sobie w tym świecie, będąc mniej utalentowanym, mniej cierpliwym i mniej perfekcjonistycznym. Ponadto, rozmawiając ze wszystkimi, zdałam sobie sprawę, że bardzo trudno jest sprzedać ręcznie robioną biżuterię, z walcowanego metalu… ponieważ biżuteria odlewana jest dużo tańsza i konsumenci jej nie widzą. Nawet biżuteria sprzedawana przez luksusowe marki nie jest już wykonywana ręcznie.

Jednak bardzo się ucieszyłem, że uświadomiłem to sobie od razu, zanim spróbowałem rekonwersji i za późno zorientowałem się, że to nie dla mnie 🙂

Warsztat w domu

Potem dostałam awans do pracy i nie miałam czasu, żeby biegać do Iris czy spędzać tydzień u Thierry’ego. Postanowiłam wyposażyć się jak najlepiej, zachowując rozsądek (bo miałam przecież inne sprzęty do innych pasji, jak szycie, papierowe kwiaty, robienie na drutach, fotografia). Postanowiłam wyposażyć się jak najlepiej, zachowując przy tym rozsądek (bo miałam inne sprzęty do innych pasji, jak szycie, papierowe kwiaty, dzierganie, fotografia….) i zaczyna się to sumować.

Poszedłem na targi Bijorhca (Thierry zaoferował mi bilet wstępu) i przyjrzałem się rękojeściom z pierwszej półki cenowej. Nie dość, że nie ma pedału (aby regulować prędkość, trzeba było kręcić gałką), to jeszcze kosztował fortunę: 250€. Wzdrygnąłem się i zamiast tego kupiłem kilka kamieni.

W międzyczasie zarejestrowałem się na forum „Biżuteria w kostce” i przeszukałem całe forum. W końcu zdecydowałem się na :

  • zestaw Dremel w pierwszej cenie za 70
  • pedał kupiony na Amazon USA (dostarczony do mojego hosta podczas mojej podróży do Chicago) za 30$ do regulacji prędkości

Moja rączka była trochę duża, ale dla mnie wystarczająca.

I wreszcie kupiłem coś, co pozwoli mi zamienić mój stół jadalny w tymczasowy stół warsztatowy.

moja siostra też się w to wkręca. Zakłada maskę, aby nie przeszkadzał jej metaliczny pył

Kącik lutowniczy był możliwy dzięki małemu urządzeniu, które bardziej nadaje się do robienia creme brûlée niż do lutowania. Ale udało się!

Kiedyś miałem profesjonalny boraks, ale po każdym lutowaniu, zamiast zanurzać klejnoty w roztworze kwasu (ryzykując, że się zabiję), po prostu zostawiałem je w mieszaninie octu i soli. Staram się ograniczyć chemikalia do minimum w domu, nie wiedząc, gdzie je trzymać i nie wiedząc też, gdzie je wyrzucić.

Muszę wam powiedzieć, że wszystko, co wyszło z mojego domowego warsztatu było super brzydkie. Więc nie pytajcie mnie o zdjęcia!

Warsztaty twórcy: wypożyczenie stołu warsztatowego

Stawka za wynajem stołu warsztatowego:

za dzień 25 € TTC (dostęp do stołów warsztatowych od 9:00 do 17:30
) za wieczór 13 € TTC (od 18:00 do 21:30 w poniedziałki i piątki po wcześniejszej rezerwacji) za
miesiąc 450 € TTC

Jeden dzień lekcji z profesjonalistą: 100€

W pobliżu stacji metra Art & Métier

Więcej informacji: http: //lesateliersducreateur.blogspot.com/p/horaires-et-tarifs.html

Potem zmęczył mnie mój bardzo tani sprzęt, który nie pozwalał mi na wystarczająco szybki postęp. Wynająłem więc stół warsztatowy w warsztacie. Na miejscu jest tylko boraks, sprzęt do lutowania (wielbłądy, mini deska lutownicza…) i silnik do kątnicy. Wszystko to za 25€/dzień.

Zabrałem więc cały swój sprzęt i spędziłem tam kilka dni wolnego, pracując u boku innych profesjonalnych jubilerów, podróżując do Paryża i nie chcąc zmarnować ani jednego dnia pracy. Nie rozmawialiśmy za dużo, bo wszyscy byli skupieni. Ale wszyscy byli dla mnie bardzo mili, pożyczali mi brakujący sprzęt. Wielkiego szefa („mistrza”, jak nazywają go inni jubilerzy) nigdy nie widziałem, ale miałem go na SMS-ie i zawsze był bardzo miły za każdym razem.

Myślę, że gdybym o tym wiedział, nie zawracałbym sobie głowy kupowaniem dremela i wszystkich tych rzeczy do spawania. Kupiłbym tylko kątnicę (bez silnika) do podłączenia do silnika warsztatowego, małe szczypce lutownicze, dołączone do mojego bocfilu, moje małe rzeczy do polerowania (papier ścierny itp.) i to by wystarczyło. Przyjazd tutaj kosztowałby mnie mniej czasu i energii niż próba zorganizowania warsztatu w domu.

Warsztat jest super super super super dobrze wyposażony!!! Można tu zrobić wszystko, jest też miejsce do topienia, nie wosku, ale wlewków. Zaniosłam tam całą swoją biżuterię, aby dokładnie wyczyścić ją w maszynie ultradźwiękowej 😀 Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam!

Tutaj mam siebie zrobić kilka crimps, moi nauczyciele by krzyczeć na mnie, gdyby zobaczyli poziom!!! Ale lubię być buntownikiem od czasu do czasu 😉 Muszę przyznać, że nie jestem jeszcze na takim poziomie, żeby być samodzielnym, ale podobała mi się możliwość ćwiczenia w granicach dostępnego mi czasu.

Złamałam trochę kamień, gdy robiłam oprawę naciągu. Niech profesjonaliści mi wybaczą!
Nie będę powiększał tego ustawienia, bo się wstydzę 🙂

Moja rada, jeśli chcesz zacząć

Jest to kosztowna pasja, więc zanim się na nią zdecydujesz, radzę Ci odbyć 3 godziny lekcji, aby sprawdzić swoją motywację, ale i zręczność.

Następnie, nie popełniaj tych samych błędów co ja, nie próbuj od razu tworzyć warsztatu w domu, szybko wpędzisz się w monstrualne sumy pieniędzy.

Polecam, jeśli kiedykolwiek będziesz chciał ćwiczyć w domu: imadło z uchwytem na kołek (20€), kołek (5€), bocfil (20€) i różne rozmiary ostrzy (10€).


Gdy czujesz się na siłach, by wszystko zrobić samemu (czyli gdy masz naprawdę dobry poziom, nie tak jak ja), radzę nie kupować żadnej maszyny, tylko udać się do warsztatu. Do tego trzeba kupić :

  • kątnica (nie silnik): około 100€
  • zestaw narzędzi jubilerskich na poziomie średniozaawansowanym (np. od Cookson Clal), z pilnikami, młotkami, linijką, szczypcami… kosztuje 107€
  • zestaw narzędzi lutowniczych (tylko szczypce, pędzle i bloki lutownicze), kosztuje około 100€
  • papier ścierny, końcówki do polerowania, lasy: za około 30€

Inne zasoby

Oto książki, fora, strony i kanały YouTube, które naprawdę lubię i które bardzo mi pomogły:

Na koniec, mam nadzieję, że spodoba się Wam tak samo jak mnie każda z godzin spędzonych na szlifowaniu, lutowaniu, tworzeniu… nawet jeśli moje klejnoty nie są jeszcze idealne, pomagają mi lepiej docenić pracę, zrozumieć i podziwiać techniczną stronę każdego z nich.

, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *